Opinia użytkownika: Dorota_219
Dotycząca firmy: BARTEK
Treść opinii: Na zewnątrz sklepu było czysto. Nie zauważyłam żadnych śmieci. Na wystawie sklepu zauważyłam ładnie zaprezentowanych kilka modeli bucików. Wewnątrz sklepu było 5 osób (rodzina: dziadkowie i rodzice z ok. rocznym chłopcem). Mierzyli już jakiś bucik. Obsługiwała ich 1 sprzedawczyni (młoda ok.25-letnia dziewczyna, proste, długie, blond włosy, ok. 160 cm wzrostu ubrana w jeansy, buty czarne, nie sportowe , nie miała identyfikatora). Na podłodze w sklepie było trochę ziemi z butów, światło było odpowiednie, wszystkie buty były pojedynczo powieszone na spinaczach, przejrzałam kilkanaście sztuk- na wszystkich były plakietki z ręcznie wypisanymi cenami . Kiedy weszłam z synem, nie zostałam przywitana ani słowem, ani uśmiechem. Podeszliśmy do butów, rozglądałam się w oczekiwaniu na pomoc, nikt do mnie nie podszedł. W momencie, kiedy sprzedawczyni poszła na zaplecze (chyba znaleźć większy rozmiar butów dla tego małego chłopca) pojawiła się druga sprzedawczyni ok.25-letnia dziewczyna, proste, długie, ciemne włosy, szczupła, ok. 170 cm wzrostu ubrana w jeansy, turkusową bluzkę, czarne buty, nie miała identyfikatora. Stała przy kasie, nie podeszła do mnie. Przyglądała się tylko całej sytuacji z małym chłopcem, który niezbyt chętnie chciał mierzyć buty i chciał wszędzie spacerować. Podeszłam więc sama do niej i powiedziałam, że poszukuję jakiś wodoodpornych butów dla tego pana- wskazując na mojego 5- letniego syna. Pani zapytała mnie o rozmiar- powiedziałam, że 30. Poszła w stronę powieszonych bucików i pokazała 2 rzędy butów w tym rozmiarze. Zapytałam się czy w obu rzędach są wodoodporne, powiedziała, że tak. Zapytała się czy któreś chciałabym przymierzyć. Wtedy mój syn wybrał sobie czarne botki (kosztowały ponad 300 zł). Przymierzyliśmy, ale nie wiedziałam czy nie są za małe. Pani odeszła na stanowisko kasowe. Nie uczestniczyła w mierzeniu. Wtedy podeszłam znów do niej i zapytałam, czy byłyby może większe, bo może na dłużej by wystarczyły. Uśmiechnęła się tylko i zapytała się czy podać większe? Z tych większych wyjęła wkładkę i powiedziała, że tak najlepiej sprawdzić czy są dobre. Kiedy przyłożyliśmy nogę do wkładki była ok. 1 cm dłuższa niż stopa. Zapytałam się, czy większe nie byłyby lepsze, bo w zimie to jeszcze dochodzą grube rajstopy i czasem skarpetki. Powiedziała, ze te uważa, że będą dobre. Zapytałam się o cenę mierzonych butów i powiedziałam, że są za drogie. Pani się uśmiechnęła. Nic nie odpowiedziała, więc zapytałam sama, czy może są jakies inne wodoodporne, tańsze. Pokazała mi ten 2 rząd. Tam były buty ok. 100 zł tańsze od tych pierwszych. Nr-y 31 były w innym miejscu. Mój syn wybrał sobie 1 model. Przymierzyliśmy, ale powiedział mi, że cisną go od góry. Wkładkę wyjęłam sama. Sama też odwiesiłam buta na miejsce. Pani stała przy kasie. Następnie wyszłam ze sklepu.