Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Kinoteka
Treść opinii: Bilety na seans w piątkowy wieczór zarezerwowałam przez internet. Odebrałam je następnego dnia - dzięki temu w kinie mogliśmy zjawić się kwadrans przed filmem, nie przejmując się drobiazgami w rodzaju kolejek przy kasie. Zajęliśmy miejsca, przygasły światła, zaczęto wyświetlać mniej lub bardziej głupawe reklamy. Sala kinowa była wypełniona może w jednej trzeciej... Kiedy reklamy dobiegły końca, przyszedł czas na zapowiedzi nowych premier filmowych. Właśnie wtedy, nie wiedzieć czemu, na salę kinową zaczęły dosłownie "wlewać się" tłumy ludzi, parami albo większymi - nawet kilkunastoosobowymi - grupami. Błąkali się między miejscami, w ciemnościach, oświetlając sobie drogę komórkami, w poszukiwaniu swoich miejsc. Niektórzy zatrzymywali się na środku, zasłaniając innym ekran i medytowali nie wiadomo nad czym. W międzyczasie zaczął się film... Spóźnialscy - nie bacząc na to - nadal skoncentrowani byli na swoich poszukiwaniach. Gdzieś na drugim końcu sali ktoś awanturował się, że to jego miejsce, taki numer ma na bilecie, więc ktoś inny ma natychmiast zwolnić jego fotel, bo on koniecznie musi usiąść na swoim. Film trwa, ale jak tu go oglądać, skoro wokół panuje jeden wielki chaos? Obsługa Kinoteki albo nie interweniowała, albo nie było tego widać. W końcu tym, którzy nie mogli znaleźć sobie miejsca, doniesiono rozkładane krzesła, by mogli usadowić się przy głównym przejściu między rzędami. Chodzę do kina dość często, ale czegoś takiego nie widziałam nigdy. Wydaje mi się, że w kinach obowiązuje (a na pewno powinna obowiązywać) zasada, że po zgaszeniu świateł rezerwacje miejsc nie obowiązują. Może egzekwowanie tej zasady ograniczyłoby nieco zamęt, jaki przyszło mi oglądać. Mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy.