Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Oscar
Treść opinii: Nie zważając na fakt mojej obecności przy stoisku pracownik cały czas rozmawia z młodą dziewczyną która stoi przy gablocie z pizza. Wkłada bułkę do opiekacza który do najczystszych nie należy i dalej kontynuuje rozmowę jak sądząc po charakterze rozmowy ze swoją dobrą znajomą. W oczekiwaniu na przygotowanie kanapki dowiaduję się chcąc nie chcąc o tym że kiedyś pracownicy nosili pomarańczowe daszki na głowach, zamiast czarnych nosili białe koszulki, fartuchy też byłe inne i chyba fajniejsze. Jakiś były pracownik rozstał się ze swoją dziewczyną tuż po odejściu z firmy i tak dalej i tak dalej. W międzyczasie przychodzi drugi pracownik, zakłada przez głowę fartuch i przyłącza się do rozmowy. Otwiera On lodówkę bierze z niej napój i prosto z butelki go pije. Chwilę jeszcze rozmawiają a ja się zastanawiam czy moja bułka się już nie spaliła. Obawy były przedwczesne. Dziewczyna o niej nie zapomniała. Wyjmuje ją z urządzenia, kładzie na drewnianej desce i otwiera. Pyta czy sos ma być łagodny czy ostry z metalowych pojemników znajdujących się w gablocie bierze kolejne dodatki - pomidora sałatę i ogórki. Zastrzegam że nie chcę cebuli. Obserwuję że smarowanie sosem, również drewnianą łopatką jej nie bardzo sprawnie idzie, pozostałe składniki nakłada ręką w foliowej rękawiczce. Z powrotem składa bułkę i pakuje ja do połowy w papierową torebkę. Obserwuję że smarowanie sosem, również drewnianą łopatką jej nie bardzo sprawnie idzie, pozostałe składniki nakłada ręką w foliowej rękawiczce. Kanapka była chrupiąca i ciepła, pasta tuńczykowa w bardzo małej ilości którą zdominował pomidor. Na sklepie za ladą było względnie czysto, ale nie tak jak powinno być w miejscu którym przechowuje się żywność. Pracownica zamiast na blacie przekrajała długą bułkę w ,,powietrzu,,. Oprócz kanapek grillowanych i pizzy w ofercie były inne fast food’owe dania oraz gotowe pakowane kanapki tradycyjne z chleba tostowego w formie trójkątów i żałuję że na te ostatnie się nie zdecydowałam. Całość oferty uzupełniały napoje i pączki które nie wiedzieć czemu stały na górze pierwszej gabloty w plastikowym kontenerze.