Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: PSS Społem

Treść opinii: Hala Marymoncka Społem WSS Żoliborz Dział sałatek i wyrobów garmażeryjnych Hala Marymoncka jest tuż po remoncie, czuć jeszcze zapach farby i trwają prace wykończeniowe. Bogaty wybór wędlin, mięsa, serów oraz sałatek które sprzedawane są za ladami. Właśnie moje zainteresowanie budzą sałatki. Staję w kolejce, przede mną są trzy osoby. Pracownica z ponurą miną jak gdyby swoją pracę wykonywała z niechęcią i z największego musu powoli i anemicznie nagłada, waży i pakuje. Klientka stojąca przeceną prosi o ser. W odpowiedzi pada burkliwa i bardzo niegrzeczna odpowiedź ze to nie ta kolejka. Choć myślę że nic by się nie stało gdy ten ser jej podano, ponieważ stoisko jest połączone i znajduje się tuż obok. Ponieważ jednak Pani sera nie dostała prosi o surówkę ,, colesław,, a ponieważ w metalowej kuwecie jest jej już mało to prosi o całość która została. Na koniec zwraca się z zapytaniem o cenę oliwek w słoikach, które stoją na półce zawieszonej na ścianie. Znów słyszę bardzo niechętny i opryskliwy ton sprzedawcy który pyta się stojąc tyłem do kupującej czy chodzi jej o czarne czy zielone oliwki. Pani stojąca przede mną mówi że zielone a gdy sprzedawca łaskawie podaje jej cenę to decyduje się na ich zakup. To też nie spotyka aprobaty ponieważ ,, ,, oliwki ma Pani na sklepie a to jest Nasza dekoracja”. Dodając ten komentarz podaje jednak jeden słoik nieszczęsnych oliwek klientce której podziwiam stoicki spokój na aroganckie, niegrzeczne, niekulturalne zachowanie pracownika. Ponieważ jestem już trochę zniecierpliwiona proszę o 20 deko surówki ze szpinakiem. Pani nie ma naszykowanych małych pojemników więc bierze i otwiera nową paczkę w tempie jakim reprezentuje od początku- powoli z naburmuszoną i niechętną miną. Chociaż widzę że pakowane jest mi więcej niż prosiłam to jednak milczę. Pani uklepuje po brzegi moją surówkę. Z drugą o którą poprosiłam czyni to samo. Idąc na dalsze zakupy jestem wręcz zaszokowana zachowaniem sprzedawcy. Każdy może mieć zły dzień i być zmęczonym, ale w żadnym razie nie powinno to być wymierzone w klienta. Taki to zawód- nawet gdy prywatnie jesteśmy w gorszej kondycji to w pracy trzeba zadbać o przeszczeganie standardów obsługi chociażby w stopniu minimalnym. Kolejka była nie wielka czas oczekiwania na obsługę też można by skrócić gdyby pracownik przyspieszył troszeczkę obsługę a nie wykonywał swoich czynności jak w stop klace…Grzeczniejszy ton jakim zwracać powinien się do klientów też by nie zawadził że o uśmiechu już nie wspomnę. Jedynie już po powrocie do domu mogę stwierdzić że sprzedawany towar jest świeży aczkolwiek surówka paprykowa była bardzo pikantna. I gdyby sprzedawca był bardziej komunikatywny to bym dokonała wyboru poprzedzonego wywiadem co w danej surówce jest i czy jest łagodna czy ostra w smaku. Na koniec jeszcze jedna uwaga. Nie każda surówka miała łyżkę do nakładania, były brane z innych kuwet tak więc istniało prawdopodobieństwo zmieszania smaków zwłaszcza tych dominujących(cebula por seler) co w połączeniu np. z marchewką nie było by pożądane. Plusem jest to że towar był oznaczony cenowo. Cena wrażona była za kilogram.