Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Auchan
Treść opinii: Korzystając z wolniej soboty pojechałam do galerii handlowej Wola Park na mały rekonesans. Weszłam na koniec do hipermarketu AUCHAN. Jest to bodajże największy sklep tej sieci w warszawie, zajmujący dwa poziomy. Wchodzę na halę sprzedażową na pierwszym piętrze, prosząc stojącego przy bramce ochroniarza o podstemplowanie długopisów które kupiłam w innym sklepie. Niestety nie ma wózków zakupowych. To znaczy są dwa ale zapakowane papierami i brudne, a więc ich nie liczę. Na sklepie też nie ma mniejszych koszyków. Udaję się najpierw na dział kosmetyczny, potem odzieżowy a następnie kieruję się do artykułów szkolnych. Panuje tam ogromny bałagan ale udaje mi się znaleźć to co było mi potrzeba. By poznać cenę musiałam sprawdzać ją na czytniku na szczęście był on w pobliżu, ale nie zmienia to faktu że cena powinna być umieszczona przy oferowanym towarze, prawda? Ruchomymi schodami zjeżdżam na duł na dział spożywczy i kontynuuję poszukania koszyków. Jest kilka małych przy linii kas więc zadowolona chcę kontynuować zakupy. Radość moja okazała się przedwczesna ponieważ wózek do transportu koszyka miał nie sprawne koła tak więc musiałam go wymienić. Regały z nabiałem w ½ puste w tracie uzupełniania. W aleji gdzie po prawej są kostki rosołowe też są problemy z identyfikacją ceny, towar poprzewracany, asortyment nie pełny. Pustki także po lewej stronie gdzie są chipsy, co sprytniejsi klienci podskakują i biorą to co się ostało na wyższych pułkach. Na końcu regału promocja Gorących kubków marki Knorr. Ogromnie mnie dziwi że nie ma karmy w saszetkach Whiskas……. Na piekarni również pustki ale przynajmniej ceny są czytelne. Duży wybór czekolad, posegregowanych chyba według smaku, co przyznaję nie ułatwia a wręcz utrudnia zakup. Idąc po brudnej podłodze między regałami z napojami zauważam nowy napój Green – up w trzech smakach firmy Herbapol, który jest oddzielony od reszty asortymentu paskami papieru z czerwonym pionowym napisem ,,promocja,, a jak promocja to już cena nie ważna, tak w każdym razie myśli dyrekcja bądź dział odpowiedzialny za umieszczanie cen przy towarze bo oczywiście ceny przy nim nie ma, a ja ponownie zmuszona jestem rozglądać się za czytnikiem by ją poznać. Przy kasach miłe zaskoczenie na koniec tych trudnych zakupów. Większość kas jest czynna, a kolejki nie są dłuższe niż kilku osobowe. Pani kasierka w koszulce z napisem ,, intercadra,, łypie zmęczonym, znużonym wzrokiem na klientów. Gdy przychodzi do mojego podliczenia zakupów, cicho i niewyraźnie pyta się o posiadanie przeze mnie karty skarbonka( program lojalnościowy tej sieci hipermarketów) której przy sobie nie posiadam. Potem jeszcze ciszej i jeszcze mniej wyraźnie pyta się czy podawać mi zakupy górą. W pierwszej chwili nie wiem o co chodzi, ale orientuje się że sprowadza się to do tego, że niechęcę by zakupy były spakowane przez automat w reklamówki bo posiadam dużą torbę która jest zdecydowanie wygodniejsza. Na koniec anemicznym głosem padają słowa pożegnania i zaproszenie do ponownych zakupów.