Opinia użytkownika: Krzysztof_222
Dotycząca firmy: PZU
Treść opinii: Ostatnim razem wizytowałem miejscowy oddział PZU celem podpisania mowy kontynuacji pracowniczego ubezpieczenia na życie. Pierwsza wizyta zakończyła się bardzo szybko. Pracownik obsługi klienta kazał mi przynieść od byłego pracodawcy zaświadczenie, jakie ubezpieczeni posiadałem ja i małżonka (płaciłem również składkę z wynagrodzenia za żonę). Pracownik ten stwierdził, iż bez tego nie da się absolutnie nic zrobić. Wcześniej pracodawca informował mnie, że absolutnie nic nie potrzebuję. Mam się tylko udać z dowodem osobistym, a w oddziale PZU będą mieli listę numerów PESEL zwalnianych pracowników oraz, że wszystko od ręki powinienem załatwić. Gwoli ścisłości taka lista faktycznie była jednak nie wiedzieć, dlaczego mnie (czyli mojego nr PESEL) na tej liście nie było? Udałem się ponownie następnego dnia mając już takie zaświadczenie. Inny pracownik stwierdził, że tak naprawdę to zaświadczenie nie jest potrzebne - wystarczyło znać tylko wielkości opłacanych składek. Na tej podstawie obsługujący mnie pracownik znalazł sobie w tabelach wzór na obliczenie nowych sum ubezpieczenia i składek. Tutaj jednak zaczęły się schody, bo pracownikowi nie wychodziły właściwe kwoty. Zaczęły się „telefony do przyjaciela” celem wykonania właściwej kalkulacji. Po pół godzinie takich obliczeń i konsultacji oraz przy niemałym zdenerwowaniu pozostałych członków kolejki pracownik poddał się. Oznajmił mi, iż w przypadku mojego byłego pracodawcy są to bardzo specyficzne wyliczenia i bardzo rzadko wykonywane oraz że od ręki tego nie zrobi. Pracownik oświadczył mi, że może to przygotować na jutro. Wtedy dopiero dowiedziałem się, jakie to są kwoty składek i sum ubezpieczenia. Jak do tej pory otrzymywałem odpowiedź, że jest to „indywidualna propozycja”. Gdy byłem mocno rozczarowany usłyszanymi kwotami pracownik utwierdził mnie w moim przekonaniu stwierdzając: „No tak proszę Pana, jest drogo” Wtedy oznajmiłem Pani, ze muszę to przemyśleć i poznać ofertę konkurencji. W efekcie końcowym umowę taką podpisałem z ubezpieczcielem w firmie żony. Podsumowanie: -bardzo zniechęcajaca postawa pracownika obsługującego przy pierwszej wizycie (brak jakiejkolwiek próby rozwiązania mojej sprawy oraz brak zabiegania o klienta), - potrzeba udania sięi do byłego pracodawcy po zaświadczenie (w ostatecznym rozrachunku całkowicie niepotrzebnego), - niekompetencja doświadczonych pracowników, - bardzo nieprofesjonalne stwierdzenie pracownika, że oferowany produkt jest drogi, - konieczność trzech wizyt w oddziale celem realizacji mojej sprawy.