Opinia użytkownika: Marcin_52
Dotycząca firmy: PZU
Treść opinii: W maju bieżącego roku miałem drobną stłuczkę z winy kierowcy ubezpieczonego w PZU. W zdarzeniu ucierpiał tylko mój pojazd, pęknął zderzak i rozbił się prawy reflektor. Zdecydowaliśmy załatwić sprawę polubownie, więc spisaliśmy stosowne oświadczenie, gdzie sprawca zdarzenia przyznał się do winy. Na drugi dzień zadzwoniłem na infolinię by zgłosić szkodę. Musiałem kilka razy wcisnąć odpowiednie przyciski i wysłuchać automatycznych komunikatów, by na końcu tej drogi odezwała się pani przyjmująca zgłoszenie. Mimo iż byłem zdenerwowany i ciężko było się dodzwonić, miło wspominam rozmowę z konsultantem. Pani z którą rozmawiałem zapytała mnie o szczegóły kolizji, między innymi kiedy doszło do zdarzenia, kto był sprawcą, jakie szkody powstały w moim samochodzie. Pod koniec rozmowy poinformowała mnie o terminie i miejscu w jakim miałbym się zgłosić w celu oględzin samochodu. Bardzo mnie to zdziwiło, ponieważ w telewizji wielokrotnie pojawiały się reklamy o mobilnej likwidacji szkód i serwisów rozmieszczonych w całej Polsce. Nie miałem możliwości podjechania na zaproponowane przez konsultanta miejsce oględzin. Zapytałem więc o możliwość przyjechania likwidatora do mnie. Dostałem informację, że w takim razie likwidator może przyjechać do mnie za ok. 3 dni do domu w celu oględzin samochodu i zrobi to na moje życzenie. Konsultantka nie była jednak w stanie określić konkretnego terminu i była bardzo zdziwiona, kiedy poprosiłem, aby likwidator poprzedził swoja wizytę telefonem, jednak obiecała, że umieści taką adnotacje w moim zgłoszeniu. Następnie pani poinformowała mnie jakie dokumenty będą potrzebne do okazania likwidatorowi. Likwidator zadzwonił około 2 dni po zgłoszeniu szkody. Umówił się ze mną na konkretny dzień i godzinę. Pozostałe etapy likwidacji przebiegły również sprawnie. Likwidator w dzień oględzin dokonał wyceny i po kilku dniach miałem pieniądze na koncie, więc mogłem zająć się naprawą. Ogólnie cały przebieg likwidacji oceniam prawidłowo. Na niska ocenę wpłynął fakt, że poszkodowany musi się upominać, o świadczenia, które w reklamach przedstawiane są jako standard.