Opinia użytkownika: max1402
Dotycząca firmy: PZU
Treść opinii: Moje doświadczenie z firmą PZU wiąże się z ubezpieczeniami motoryzacyjnymi i obejmuje lata 2006-2007. Na początku 2005 r. kupiłem dosyć drogi samochód, który był sprowadzony z Europy Zachodniej i już zarejestrowany w Polsce. Wobec powyższego posiadał też OC (bodajże na pół roku), które było wykupione w PZU S.A. Po zakupie auta i przerejestrowaniu go na swoje nazwisko, udałem się do swojej lokalnej placówki PZU S.A. w celu opłacenia OC do końca roku i wykupienia AC. Obydwa te ubezpieczenia wyniosły w sumie ok. 1000 € rocznie i wobec tego zdecydowałem, że będę je płacił w ratach (co oczywiście podniosło ich cenę o kolejne procenty). Ostatecznie jednorazowa opłata (składka) wynosiła ok. 1000 PLN, gdyż całość została rozbita na cztery raty. Tak dużej gotówki nie zwykłem nosić przy sobie – nawet idąc do PZU. Już w tym momencie zaczęły się problemy, gdyż agent stwierdził, że przy zawieraniu umowy trzeba płacić gotówką. W końcu zgodził się, że zawrzemy umowę, ale będzie ona ważna od dnia wpłynięcia pieniędzy na konto PZU. Oczywiście zgodziłem się na to. Miałem do tego dwa powody: 1. Opłacone już wcześniej na pół roku OC, za które zapłaciłem kupując samochód; 2. Opinię mojego dobrego znajomego, który twierdził, że z jego doświadczenia wynika, iż tyko PZU S.A. jest w pełni wypłacalne, gdy chodzi o AC i nie ma problemów z rzeczoznawcą, podczas gdy w innych firmach są problemy. Ustaliliśmy z agentem, że pozostałe raty będą wpływały na konto PZU S.A. w oznaczonych na umowie terminach. Po powrocie do domu wysłałem przelew internetowy za pierwszą ratę ubezpieczeń i ustawiłem automatyczne wysyłanie na terminy wyprzedzające o tydzień określone terminy rat. Myślałem, że wszystko będzie sprawnie i bez problemów. Okazało się jednak, że za każdym razem, gdy zbliżał się termin kolejnej raty, około 2-3 dni przed terminem na mój adres zameldowania przychodziły przypomnienia o zapłacie raty lub też dzwonił agent na domowy numer telefonu. Dodam, że nie mieszkałem w tym czasie pod tym adresem i moja rodzina przejmowała się tymi pismami i telefonami. Ja zaś wiedziałem, że pieniądze są już na koncie PZU. Uświadomiłem to moim bliskim i oni też przestali się przejmować tymi pismami i przypominali agentowi, że ja płacę przelewem. Pytanie tylko, po co to całe zamieszanie, jeśli wystarczyło sprawdzić na koncie PZU. Być może agent, który był starszym człowiekiem, nie był obyty z taką formą współpracy. Według mnie, ta forma akurat mu upraszczała, a nie utrudniała pracę. Szczyt zgrzytów we współpracy z PZU S.A. nastąpił po prawie roku od rozpoczęcia ubezpieczenia. Wtedy to na mój adres zameldowania przyszło pismo z oddziału PZU gdzie samochód miał pierwsze ubezpieczenie OC w Polsce. W piśmie tym przypominano o wygasaniu umowy i przesyłano przekaz pocztowy do zapłacenia za OC. Jako, że ja nadal nie mieszkałem na stałe w miejscu zameldowania, moi bliscy przejęli się sprawą (zapewne z powodu nowego rodzaju przypomnienia ze strony PZU) i zapłacili przekaz. Myśleli, że robią mi tym przysługę, więc nawet nie skontaktowali się ze mną przed dokonaniem wpłaty, a i później nie śpieszyli się z poinformowaniem mnie o tym. Gdy już się o tym dowiedziałem, to muszę przyznać, że się bardzo zdenerwowałem, gdyż uważałem, że skoro mam umowę w innej części Polski na ten sam samochód i nie zawierałem tej pierwszej, ani jej nie podpisywałem, to mnie tamta nie dotyczy. Myślałem też, że istnieje jakiś system w PZU, który wykazuje, że jest nowa umowa – tym bardziej, że przerejestrowując samochód, musiałem dopłacić różnicę wynikającą z innej rejonizacji pojazdu i miałem do tego aneks do umowy. W dodatku jeszcze pieniądze zapłacone przez moich bliskich na tamtą umowę niczego nie zmieniały i musiałem i tak przedłużać umowę w moim dotychczasowym miejscu ubezpieczenia. PZU nie pofatygowało się samo do zwrotu nadpłaty, tylko trzeba było pisać pismo z prośbą o ten zwrot. Dziwiło mnie również, że musiałem na miejscu po raz drugi płacić OC na ten sam samochód w tej samej firmie, jak gdyby nie mogli przelać pieniędzy z jednego oddziału do drugiego. W czasie przedłużania umowy, pomyślałem, że skoro nie wychodziła mi współpraca za pomocą nowoczesnej technologii z agentem w podeszłym wieku, to może warto by zmienić na młodszego. Znalazłem w biurze młodszego i podpisaliśmy umowę na kolejny rok. Wziąłem nawet od niego numer telefonu komórkowego, by móc się z nim kontaktować. Wytłumaczyłem mu przy tym, jak będę dokonywał kolejnych wpłat i zadowolony z siebie i z rozwiązania problemu udałem się do domu. Niestety, już przy pierwszym terminie płatności kolejnej raty– mówiąc sarkastycznie – wszystko wróciło do normy i znowu było przypominanie o płatności raty, podczas gdy pieniądze już od kilku dni były na koncie. (Tym razem, o ile się nie mylę, ustawiłem płatności na około 2 tygodnie przed terminem). Tak więc, zmiana agenta nic nie pomogła. W kolejnym roku już nie przedłużyłem umowy z PZU S.A. Dodam, że nie tak dawno opowiadałem całą tę historię jednemu z kierowników innego oddziału PZU w mieście wojewódzkim. Przyznał on, że problem był prawdopodobnie w niekompetencji agentów. Nic dodać, nic ująć. Podsumowując, chyba każdy wie, że oferta PZU S.A. w kwestii OC i AC do tanich nie należy. Gdyby jeszcze za ceną szła jakość obsługi, to może by się dało jakoś tę cenę wytłumaczyć. Wydaje mi się, że na samej marce już długo firma nie pociągnie. Trzeba modyfikować formę i jakość obsługi.