Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: ORLEN

Treść opinii: Moja wczorajsza wizyta na stacji benzynowej Orlen była spowodowana tym, że zostałem bardzo dobrze obsłużony 3 dni temu na jednej ze stacji tej sieci. Postanowiłem sprawdzić czy tak samo sprawnie działają inne stacje tej firmy. Wczoraj przyszła kolej, aby zatankować samochód, więc jadą, co Centrum miasta wstąpiłem na Orlen. Po podjechaniu pod dystrybutor sprawnie zacząłem tankować samochód. Na terenie stacji panował porządek, nie było żadnych śmieci ani plam po paliwie czy innych cieczach. Kiedy wchodziłem do budynku stacji miałem przygotowane w ręku karty do zakończenia transakcji. W dniu wizyty paliwo, które tankowałem było po 4.09 zł i trzeba przyznać, że nie była to optymistyczna wiadomość. Cały czas miałem w głowie ofertę, która pracownik poprzedniej stacji przedstawił mi w tak ciekawy i skuteczny sposób. Po wejściu powiedziałem „Dzień Dobry” i zobaczyłem 4 osoby (nie usłyszałem nic w odpowiedzi). 2 Pracowników, byli to Panowie, jeden miał na imię Piotr, drugi nie posiadał identyfikatora. Oprócz pracowników było 2 klientów, którzy stali przy jednej z kas. Kiedy wszedłem wspomniany Pan przeszedł do drugiej kasy i wyglądało to na znak, że mogę podejść, aby być obsłużonym. Podszedłem, i cisza. Chwila konsternacji, cisza w dalszym ciągu. Powiedziałem, „Chciałem zapłacić za paliwo” i podałem nr dystrybutora. Przy kasie nie było informacji, jaką można znaleźć np. w niektórych urzędach, że pracownik jest niepełnosprawny. Pan wziął karty i zaczął rozliczać transakcję. Strój pracownika było odpowiedni, miał białą koszulę, ciemny krawat i ciemne spodnie. Włosy były w modny sposób uczesane do góry. Cała obsługa przebiegała w ciszy. Pracownik nie zapytał czy chcę wziąć fakturę czy paragon. Nie powiedział dosłownie nic. Kiedy potwierdziłem transakcję pinem i wziąłem paragon a także wydruk z karty zobaczyłem kartę na punkty. Zapytałem „Przepraszam a punkty?”, w odpowiedzi usłyszałem „Tak, tak, punkty”. Pracownik stał i nic nie robił. Spojrzałem pytająco, dalej nic. Zapytałem „Przepraszam, czy mam …?” i wskazałem na czytnik. Pracownik nic nie powiedział tylko się patrzył, by po chwili machnąć ręką w kierunku czytnika. Włożyłem, więc kartę do czytnika, aby nabić punkty. Następnie wziąłem kartę, a także wydruki, powiedziałem „Do widzenia” i życzyłem miłego dnia. Drugi pracownik widząc całą sytuację wyszedł z za kasy i mówiąc coś pod nosem przeszedł koło mnie, narzekając na rozmówcę, z którym właśnie skończył rozmawiać przez telefon. Wyglądało tak, jakby było mu niezręcznie za kolegę. Zadałem sobie pytanie po wyjściu, „O co tu chodzi?”. Możliwości są dwie. Dyrekcja stacji lub właściciel nie mają pojęcia, co się tam dzieje. Ignorancja pracownika sięgnęła szczytu. Wygląda na to, że na tej stacji sprzedaję się tylko paliwo, a raczej dokonuje się rozliczenia transakcji, bo na określenie – sprzedaż - cała ta sytuacja nie zasługuje. Czy nie zależy właścicielom na sprzedaży innych produktów? Płacić komuś za to, że raczy stać jak słup to lekka przesada. Jest też możliwość taka, że osoby tam zatrudnione nie są przeszkolone, tylko, z czego, z podstawowych zasad? – Dzień Dobry i Do Widzenia?