Opinia użytkownika: Ania_5
Dotycząca firmy: PZU
Treść opinii: Sytuacja konieczności kontaktu z placówką PZU była efektem dość poważnej kontuzji nogi. Po zakończonym leczeniu i rehabilitacji lekarz wystawił odpowiednie oświadczenie, które było podstawą do ubiegania się o odszkodowanie za doświadczony uszczerbek na zdrowiu. Skompletowanie potrzebnych do złożenia w PZU dokumentów nie nastręcza praktycznie żadnych trudności, jako, że są one możliwe do pobrania poprzez Internet. Z wypełnionymi dokumentami udałam się do siedziby firmy. Interesantów obsługiwały dwie panie - młodsza i starsza. Obie były ubrane stosownie do pracy w biurze. Jedna kolejka oczekujących sprawiała, że trafiało się do tej osoby, która akurat była wolna. Obsługą mojej sprawy zajęła się akurat ta młodsza osoba. Przerzucała moje papiery w prawo i w lewo, zadając dziesiątki oczywistych pytań (wszystko było uzupełnione w dostarczonych przez mnie formularzach). Wyraźnie dało się odczuć, że obsługująca mnie gra na zwłokę jedynie symulując faktyczne zajęcie się sprawą. Po kilku minutach zwróciła się do starszej koleżanki z prośbą: "Zrobisz to? Bo ja nie umiem". Zaznaczam, że moja sprawa była zupełnie standardowa i nie sądzę, by wymagała jakiejś wyjątkowej wiedzy. Zostałam więc "przejęta" przez starszą panią, która już błyskawicznie przejrzała moje dokumenty (wszystko było ok), wykonała jeden telefon,aby umówić mnie na wizytę lekarską i po dostosowaniu do moich planów terminu, sprawa była załatwiona. Wizyta lekarska odbyła się mniej więcej po 2 tygodniach. Lekarz nie stawił się na wyznaczoną godzinę. W związku z tym w wąskim, nieklimatyzowanym korytarzu temperatura była nie do zniesienia. Dokuczał też brak odpowiedniej ilości miejsc siedzących. Po długim czasie lekarz nadszedł i bez słowa przepraszam zaczął przyjmować pacjentów. Gabinet lekarza oczywiście, w odróżnieniu od korytarza (poczekalni) był klimatyzowany ! Samo badanie było właściwie formalnością, trwało zaledwie parę minut podczas których pan doktor przeprowadzał dodatkowo całkiem prywatną rozmowę telefoniczną (dotyczyła - jak nie trudno się domyślić - jakiegoś wyjazdu wakacyjnego). Decyzja (pozytywna) o przyznaniu mi ubezpieczenia przyszła pocztą stosunkowo szybko, bo już po 2 tygodniach, a pieniądze dotarły na moje konto jeszcze prędzej - chociaż na koniec miła niespodzianka.