Opinia użytkownika: Robixx
Dotycząca firmy: Alior Bank
Treść opinii: Rozpatrywanie reklamacji przez Alior Bank jest poniżej wszelkiej krytyki. Po problemie z aktywowaniem karty przed wylotem za granicę, który opisałem osobno, próbowałem złożyć reklamację i otrzymać jakąkolwiek rekompensatę faktu że gdybym polegał tylko na usługach Alior Banku to zostałbym bez pieniędzy w USA. Złożyłem więc reklamację. Po kilku tygodniach całkowitej ciszy postanowiłem dopytać co słychać w mojej sprawie. Na infolinii powiedziano mi że sprawę przekazano do mojego Doradcy w Oddziale (nawet nie wiedziałem że mam takiego) i on ma się ze mną skontaktować. Powiedziałem że tego nie zrobił. W odpowiedzi dostałem informację że w takim razie skierują do niego ponownie stosowną informację. Kolejnych kilka tygodni i znów całkowita cisza. Znów zadzwoniłem (tym razem przy okazji) i dokładnie ten sam scenariusz. To Doradca się jeszcze nie kontaktował? Niemożliwe. Zaraz przekażemy tą sprawę. Mija kolejnych kilka tygodni i znów cisza. Ponownie zadzwoniłem. Tym razem znów było tak samo, ale ja powiedziałem że to chyba nie działa i że mam już dosyć takiego postępowania. I że poproszę żeby sprawę skierowano do jakiegoś przełożonego tego Doradcy. W efekcie - uwaga - zostałem rozłączony. Pomyślałem o naiwny że to pewnie mój telefon komórkowy lub sieć. Zdarza się to od czasu do czasu. Zadzwoniłem ponownie. Oczywiście musiałem wszystko wytłumaczyć od początku i od razu poprosiłem że chciałbym żeby przekazano informację przełożonemy Doradcy. I ... uwaga ... znów zostałem rozłączony. Przyznam że w swojej naiwności pomyślałem że to kłopoty z siecią. Jechałem z pracy do domu. I co prawda jeżdżę tą trasą codziennie, zawsze rozmawiam przez telefon i nigdy nie ma problemów z siecią, ale pomyślałem że to akurat przypadek, choć zacząłem się zastanawiać czy nie rozłączają mnie celowo, więc moja frustracja nieco wzrosła. Postanowiłem więc zadzwonić 3-ci raz (trasa z pracy do domu zajmuje mi ok. pół godziny więć byłem gdzieś w połowie). Tym razem mówiłem już nieco bardziej stanowczo, poprosiłem o połączenie z supervisorem, spytano mnie dlaczego i powiedziano że kogoś takiego nie ma, a jak zacząłem opowiadać to nie dano mi nawet szans dokończyć. Znów rozłączenie. Pomyśłałem że chyba jednak dziewczyny na infolinii przeginają nie chcą nawet mnie wysłuchać do końca. Zadzwonił jeszcze raz i poprosiłem od razu z supervisorem. Po chwili ciszy zostałem połączony (mimo że przed chwilą twierdzono że nikogo takeigo nie ma). Opowiedziałem wszystko po kolei. Tym razem nie zostałem rozłączony. Przyjął reklamację na Doradcę oraz na rozłączanie mnie przez pracowników infolinii. Niestety okazało się że osiągnąłem istnie Pyrrusowe zwycięstwo. Odpowiedź na reklamację odnośnie działanie infolinii była śmieszna - "nie masz racji drogi Kliencie, nikt Cię nie rozłączał" ... innymi słowy nie mamy zamiaru przyznać się do winy. Za to suprise, suprise po jakimś tygodniu zadzwonił do mnie Doradca. I zaproponował że da mi jakiś gadżet w ramach rekompensaty. Trochę to zabrzmiało że "skoro jesteś Kliencie taki natrętny to na odczepne dam Ci jakiś reklamowy gadżet". Dodam że wszytko próbował ustalić przez telefon, mimo że zasugerowałem że nie bardzo mogę rozmawiać. W efekcie zirytowany postawą Doradcy oraz kontaktami z infolinią poporisłem o jakąś poważną ofertę np. rekompensatę kosztów wszystkich moich połączeń z infolinią (aktywacja karty 9-10 stycznia oraz reklamacje). Powiedział że się odezwie. I znów nastąpiła wielotygodniowa cisza. Po moim kontakcie z infolinią i pytaniem o status powiedziano mi że została do mnie wysłana odpowiedź pisemna. Szła nietypowio długo więc mam podejrzenia czy znów nie było tak że została wysłana dopiero po moim telefonie. I uwaga - w piśmie dostałem info że dostanę super zniżkę jak kupię jakiś produkt ... to znaczy jak wpakuję się w kolejny produkt z którym pewnie czekają mnie podobne problemy to będę miał 5 czy 10 złotych taniej. Porażka. Oczywiście nie mam zamiary skorzystać i wogóle wynoszę się już z AliorBanku