Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Szpital Wojskowy
Treść opinii: 27/06 karetka zabrała mojego dziadka do owego szpitala. Była to kolejna wizyta 85 letniego w tym szpitalu. Niestety. Spakowaliśmy więc rzeczy i pojechaliśmy zobaczyć, jak się czuje dziadek. W izbie przyjęć spotkaliśmy panią doktor. Rozmowa była bardzo interesująca. Dowiedziałam się np. że co to za różnica na co umrze 85 latek. Przecież on jest już stary i trzeba w końcu umrzeć, bo takie jest życie. Co to przecież za różnica czy umrze na serce czy na płuca. Nie wiedzą co jest z płucami, bo po co, skoro ma taką niewydolność serca. To i tak dziwne, że dziadek jeszcze żyje po takich zawałach. Właśnie coś takiego usłyszałam od pani doktor! To, że dziadek jest skazany na śmierć i postawiono na nim krzyżyk. A on jak na złość lekarzom ma siłę życia, chce żyć! Tylko co z tego, jak lekarze nie chcą mu na to pozwolić? Pytamy więc szanownej pani doktor, czy dziadek zostanie w szpitalu czy odwiozą go do domu, skoro ma takie „dobre” wyniki. Usłyszeliśmy – najwcześniej rano zostanie wypuszczony. Pojechaliśmy do domu z myślą, że dziadkowi będzie lżej, że w końcu będzie mógł w miarę oddychać.. Ale niedługo trwała nasza ulga. Ok. 23 dostaliśmy telefon, że karetka zaraz będzie odwozić dziadka do domu... No i tym sposobem dziadek „w ogólnym stanie dobrym” został przywieziony do domu.