Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: Grupa BPS - Bank Polskiej Spółdzielczości

Treść opinii: Jako że, od niedawna jestem osobą powszechnie uważaną za dorosłą, ukończyłam szkołę, zdałam egzamin dojrzałości, nadszedł czas podjęcia pierwszej pracy. Do rejestracji w Powiatowym Urzędzie Pracy potrzebny był mi plik dokumentów i zaświadczeń - w tym nr. konta w banku. Dotychczas nie był mi potrzebny,dlatego też nie interesowałam się pieniędzmi zformalizowanymi. Nadszedł jednak czas mojej pierwszej wycieczki do banku z zamiarem założenia własnego konta. Polecono mi Bank Spółdzielczy z racji niskich opłat osobistego rachunku. Miejsce przyjemne, ze spokojną atmosferą. Cisza i odosobnienie od zgiełku ulicy. Od wejścia przekierowano mnie do odpowiedniego okienka, choć i bez tej pomocy zorientowałabym się sama, bowiem na każdym okienku widniała informacja z jego przeznaczeniem. Przywitał mnie bardzo przystojny Pan, aczkolwiek małomówny. I tu się moje awersje rozpoczęły. Zapowiedziałam się ładnie, że jest to mój pierwszy osobisty rachunek, oraz, że jestem w temacie bankowosci kompletnie ''zielonym listkiem'', pan jednak nie odpowiedział. Ograniczył się do prośby o dowód osobisty i rozpoczęło sie milczące czekanie. Nie zostałam poinfomowana jakiego to rodzaju ma być rachunek, zapytano mnie jedynie czy ma być to konto osobiste, jedno z prostrzych. Przytaknęłam. W czasie oczekiwania przyglądałam się poszczególnym czynnościom milczącego personelu, moje odpowiedzi ogranicząły się do przytakiwania. Zdenerwował mnie fakt, że kompletnie nic nie usłyszałam o charakterze konta, moich obowiązkach jako klienta, sama dopytałam o opłatę. Choć Pan, który milczał wyglądał świetnie, nie zaliczyłabym go do grupy ludzi których darzę szacunkiem (no może z racji jego wykształcenia), nie był otwarty na mnie, czyli potencjalnego klienta. Oczekując umowy której treści nie byłam świadoma od poczatku do końca zdażyłam zauważyć, że w miejscu, w którym siedziałam znajduje się mini plac zabaw dla maluszków. Wielki plus za niego, ponieważ dość długo trwała ta niby transakcja, a nie wyobrazam sobie czekać tam z małym dzieckiem. Otzymawszy umowę Pan wskazał mi gdzie mam podpisac, nie namawiając bym cokolwiek czytała, itp. Hmm, czy miejsce to wzbudziło moje zaufanie? Sama nie wiem. Nie wiem czy lepsze milczenie czy sprzedawanie marketingowych haseł, albo bankowy żargon. Myślałam jednak, że usłyszę cokolwiek o moim nowym rachunku, o bonusach, cokolwiek. Moim zdaniem ważny jest kontakt z osobą, która od drzwi przedstawia się jako laik pieniężny. Cóż.. Poza tym jednak kopię umowy otrzymałam, a o warunkach mojego rachunku przeczytałam sobie w internecie. Ale czy nie przyjemniej byłoby dowiedzieć się czegoś w banku, od Pana na którego plakietce widnieje dumne Inspektor ds.Sprzedaży? Czas czekania wahał się pomiędzy 30/40 minut, wynudziłam się, poczytałam ulotki. Jako poczatkująca dorosła byłam podekscytowana, ale co gdybym była zmęczoną staruszką, albo zapędzonym pracownikiem stacji kolejowej? Hmm.. Dodam, przestrzeń nadrobiła zaległości pracownika w komunikacji, wygodne fotele, przestrzeń, chłód, mini plac dla dzieci. Na pozór byłam zadowolona.