Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: PKP Intercity
Treść opinii: Na początku kwietnia wybrałam się wraz z przyjaciółką do Krakowa. Jechałyśmy z Warszawy pociągiem Intercity. Wybrałyśmy Intercity, bo jest uważane za wizytówkę polskich kolei. Nie tak dawno temu była duża kampania reklamowa przekonująca kierowców, aby zostawili swoje auta w domu i przesiedli się do PKP. Podróż do Krakowa przebiegła w miarę bezboleśnie, było czysto, schludnie, pociąg przyjechał punktualnie. Jedyny minus: dzięki klimatyzacji można było zmarznąć w przedziale. W drodze powrotnej jednak, z Krakowa do Warszawy, przeżyłam prawdziwy horror. Zaledwie wyjechaliśmy z Krakowa, pociąg stanął. Czas mijał, pociąg stał, po czym z wolna ruszał aby znowu stanąć... i nic. Radiowęzeł milczał jak zaklęty, nie było wiadomo co się dzieje. Byłam bardzo zaniepokojona całą sytuacją, bo moja przyjaciółka, w przeciwieństwie do mnie, nie kończyła podróży w Warszawie i musiała zdążyć na następny pociąg. Miała 35 minut na przesiadkę w Warszawie. Nie muszę chyba mówić, że podróż zamieniła się w prawdziwą nerwówkę: zdążymy, czy nie zdążymy? W końcu się udało, ale... było to prawie na styk i kosztowało sporo nerwów. Jak oceniam obsługę w PKP? Była po prostu FATALNA. Można było pasażerów poinformować co się stało, przeprosić, uaktualniać informacje itp. Nic z tego! Konduktor ujawnił informacje dopiero jak został "przyparty do muru"... I cóż z tego, że tabor jest nowoczesny, porządny... ludzie pracujący w PKP po prostu zawodzą! Jakiś tydzień później napisałam oficjalną skargę do PKP. O dziwo, kilka dni potem (dokładnie 24 kwietnia) odezwał się starszy radca, który prosił o podanie dokładnej daty zdarzenia w celu udzielenia odpowiedzi. Minął już ponad miesiąc, a ja wciąż czekam na tę odpowiedź... i wciąż się zastanawiam, czy poinformowanie pasażerów pociągu o przyczynach postoju jest obowiązkiem konduktora, czy tylko jego dobrą wolą...