Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Urząd Skarbowy Nowy Targ
Treść opinii: Cel mojej wizyty w Urzędzie Skarbowym w Nowym Targu polegał na zapłaceniu PCC (podatek od czynności cywilnoprawnych). W tzw. „skarbówce” bywam bardzo rzadko. Jak powszechnie wiadomo urząd ten nie cieszy się uznaniem wśród Polaków. Muszę przyznać, że moja wizyta była również okraszona trochę ciekawością, ponieważ Urząd Skarbowy w Nowym Targu mieszczący się przy ulicy Parkowej 1 ma nową siedzibę. Budynek urzędu zlokalizowany jest – jak sama nazwa ulicy sugeruje – przy samym parku. Ponieważ nowotarski park jest miejscem charakterystycznym i powszechnie znanym, lokalizacja Urzędu Skarbowego nie stanowi tajemnicy i bardzo łatwo do niego trafić. To działa na plus. Nowy budynek prezentuje się ładnie. Przyjemna, łagodna kolorystyka. Po wejściu do środka w oczy rzuca się duża hala ze stanowiskami urzędników. Mijam stanowisko ochrony, które jest puste i idę dalej. Przestronna hala, która wyrosła przed moimi oczami jest zadbana. Podłoga czysta. Nad poszczególnymi stanowiskami, gdzie obsługiwani są petenci, wiszą spore tablice z których wyczytać można jaką sprawę można załatwić przy danym stanowisku. Niestety połowa stanowisk świeci pustkami co uniemożliwia załatwienie formalności zgromadzonym w sporej ilości podatnikom. Po odszukaniu właściwego i czynnego stanowiska, gdzie mogę załatwić swoją sprawę, zająłem miejsce w kolejce. Przede mną stało kilka osób, wyraźnie zniecierpliwionych. O dziwo, po kilku minutach siedziałem już przed pracownikiem urzędu. Kobieta, w wieku około 40 lat, upięte włosy, ubrana w jasną garsonkę i okulary z czarnymi oprawkami zapytała o cel mojej wizyty. Robiła to rutynowo. Grzecznie przyjęła formularz, który miałem już wypełniony wcześniej ze sobą, sprawdziła go a następnie stwierdziła, że wypełniony jest poprawnie. Poinformowała mnie, że teraz muszę iść do stanowiska nr 3, celem rejestracji sprawy a następnie do kasy uiścić stosowną opłatę a następnie z powrotem wrócić do niej. Zrobiłem jak kazała. Całość poszła dość sprawnie. Pan zarejestrował sprawę, kasjerka przyjęła opłatę. Wróciłem z powrotem do tajemniczej pani z czarnymi okularami, okazałem wszystkie druki jakie otrzymałem podczas „wędrówki” po urzędzie po czym zostałem poinformowany o pozytywnym załatwieniu sprawy. Otrzymałem potwierdzenie i mogłem wracać do domu. Mój pobyt w urzędzie nie przekroczył 20 minut. Spodziewałem się większych problemów i „zapasów z biurokracją”, ale zaskoczyłem się pozytywnie. Z urzędu zniknął „duch PRLu”, kadra urzędnicza częściowo odmłodzona, dostępne, posegregowane druki i formularze. Oczywiście do ideału obsługi jeszcze daleko nowotarskim urzędnikom. Załatwienie konkretnej sprawy przy jednym stanowisku nie jest możliwe.