Opinia użytkownika: Wiśnia
Dotycząca firmy: Top Secret
Treść opinii: Gdy weszłam do sklepu Top Secret w Gorzowie Wielkopolskim były tam trzy pracownice i pięciu klientów .Pracownice zajęte były przyjęciem towaru i rozpakowywały i rozkładały na półki rzeczy z kartonów. W ogóle nie interesowały się klientami , poza sytuacjami, które wymuszały na nich aktywność ( np. gdy klient chciał zakupić samodzielnie wybraną i przymierzoną rzecz). Po wejściu do salonu, na samym jego wejściu, młoda dziewczyna o imieniu Anna ( identyfikator) rozkładała bluzki na stole. Zauważyła moje wejście i przywitała się mówiąc „dzień dobry”. Przez dłuższy czas nikt nie zwracał na mnie uwagi. Ja w tym czasie zainteresowałam się kurtkami oraz rzeczami z wyprzedaży. Po ok. 7 minutach sama podeszłam do dziewczyny na sklepie, która rozkładała towar. Dwie pozostałe panie stały za ladą. Jedna obsługiwała sprzedaż, druga wyjmowała rzeczy z kartonów. Powiedziałam pani Annie ,że jestem zainteresowana kurtkami- jeszcze zimowymi. Ona podeszła do wieszaków z kurtkami i powiedziała, że trudno będzie znaleźć coś na duży biust (!?). Pokazała mi 3 kurtki, które już wcześniej sama oglądałam. Była miła ale bardzo pasywna. Nie wykazywała żadnej inicjatywy, nie podtrzymywała rozmowy. Zachowywała się tak, jakby jak najszybciej chciała skończyć obsługiwanie mnie. Gdyby nie moje pytania, już dawno odeszłaby ode mnie. W końcu zostawiła mnie samą, a ja poszłam przymierzyć te 3 kurtki ( ona mnie do przymierzania nie zachęcała, było jej to obojętne). Podczas przymiarki nikt się mną nie interesował. Gdy wyszłam z kabiny musiałam specjalnie podejść do tej pani aby oddać jej rzeczy, Nie wykazała niezadowolenia z tego powodu, zapytała się tylko „ no i jak?”. Na moja obiekcje ,że kurtki są zbyt wąskie i czy nie ma większych powiedziała krótko ,że nie. Ja jeszcze, próbując wyciągnąć z tej pani choć odrobinę inicjatywy ( wciąż myślałam, że coś mi zaproponuje), zapytałam, czy mają jakieś bluzy z kapturem lub bez, luźne i zapinane na zamek. Na to pani odpowiedziała krótko ,że nie ,że są tylko zakładane przez głowę. Po tych słowach stwierdziłam, że już nic z tej pani nie wyciągnę, pożegnałam się i wyszłam ze sklepu. Ogólnie w sklepie panował chaos związany z przyjęciem towaru. Gdy spojrzałam na podłogę zobaczyłam piasek i tumany kurzu. Natomiast reszta była bez zarzutu ( przymierzalnie były czyste choć wisiały tam puste wieszaki , których nikt nie zabrał)