Opinia użytkownika: Katarzyna_417
Dotycząca firmy: Bank Millennium
Treść opinii: Pierwszy raz do tej placowki udalam sie na poczatku pazdziernika w celu wyrobienia duplikatu uszkodzonej karty (karta pozwalala na wyplacanie pieniedzy z bankomatu ale uniemozliwiala placenie za pomoca czytnika). Obsluga w tym zakresie w zwiazku z problemem z drukarka trwala 70 minut. Rozumiem, ze problemy techniczne moze miec kazdy wiec powiedzialam, zeby osoba obslugujaca na spokojnie przygotowala dokument - wroce za 2 godziny. Po dwoch godzinach wniosek byl gotowy. Na moje pytanie kiedy mam przyjsc po karte, Pani oswiadczyla ze trudno jej powiedziec i ze gdy juz karta sie pojawi zadzwonia do mnie (zapewniala mnie kilkukrotnie). Przez dwa miesiace nikt nie dzwonil. Po dwoch miesiacach zadzwonila Pani z informacje ze moge przyjsc po karte. Po karte zjawilam sie 5 dni pozniej tj. 12.12.2008. Po pol godzinnych poszukiwaniach okazalo sie, ze karty juz nie ma bo minelo 60 dni odkad zostala do nich przyslana, a po 60 dniach maja obowiazeka karte odeslac. Zlozylam wiec wniosek o wydanie kolejnej karty - tym razem przez pomylke Pani obslugujaca zamiast zaznaczyc, ze chce duplikat karty uzkodzonej (w dalszym ciagu moglam wyplacac pieniadze z bankomatu przy pomocy starej karty), zastrzegla stara karte i wystawila wniosek o nowa. Gdy dowiedzialam sie, ze karta bez uzgodnienia ze mna zostala zastrzezona a tym samym nie mam moziwosci wyplacania pieniedzy z konta, zirytowalam sie. Jednakze Pani obslugujaca i druga Pani (wydaje sie ze kierownik) zapewnialy mnie, ze w srode 17.12.2008 karta na pewno bedzie. Ponownie tym razem conajmniej 5 razy obydwie Panie zapewnialy mnie ze w srode do mnie zadzwonia, zebym przyszla po karte. Tym razem wizyta trwala ok. 1,5 h. W srode oczywiscie nikt nie zadzwonil. Rowniez w czwartek do godz. 14.00 nikt nie zadzwonil. Postanowilam pofatygowac sie do placowki. Okazalo sie, ze karta jest i zapomniano do mnie zadzwonic. Pani wydala karte. Gdy zapytalam o PIN, Pani zrobila zdziwiona mine i powiedziala ze powinnam PIN otrzymac przy skladaniu wniosku. Gdy odpowiedzialam, ze nic nie otzymalam, stweirdzila ze w takim razie nie ma wyjscia tylko trzeba zlozyc wniosek o kolejna karte, ktora bedzie w Wigilie. Powiedzialam, ze 22.12.2008 wyjezdzam z Warszawy i nie bedzie mnie w Wigilie, zeby fatygowac sie po odbior karty a nie moge sobie pozwolic, zeby w czasie Swiat gdy palcowki Banku sa zamkniete nie miec mozliwosci wyplaty pieniedzy lub jezdzic po Polsce z duza iloscia gotowki. Na co ona stwierdzila, ze w takim razie ona moze mnie jedynie przeprosic i zaczela tlumaczyc procedury. Stwierdzilam, ze mnie ich procedury nie interesuja - z mojej strony wywiazuje sie z wszystkich obowiazkow w stosunku do Banku i oczekuje tego samego od nich. Gdy zrobilam awanture zapytano mnie gdzie wyjezdzam na Swieta. Okazalo sie, ze placowki w tym miescie nie ma (Żyrardów) i moga mi zaproponowac, zebym w czasie Świat udala sie do Pruszkowa (20 km od Żyrardowa) po odbior karty. Oczywiscie na to rozwiazanie sie nie zgodzilam. Pani zaczela kombinowaz, ze moze PIN ze starej karty bedzie dzialal na nowej. Sprawdzilam w bankomacie w placowce - nie dzialal. Pani znowu rozlozyla rece i stwierdzila ze nie moze mi pomoc. Powiedzialam wiec, ze nie wyjde dopoki sprawa nie zostanie zalatwiona w satysfakcjonujacy mnie sposob. Pani wyszla. Wrocila po 15 minutach z pytaniem, czy mam dostep do konta internetowego. Okazalo sie po ponad 1,5 h awantury, ze wystarczylo wejsc na konto internetowe, aktywowac karte i ustawic PIN - szkoda tylko, ze zadna z 6 pracownic placowki nie wykazala sie znajomoscia podstawowych zasad dzialania Banku i dopiero po kontakcie z kims z zewnatrz sprawe udalo sie rozwiazac.