Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Real
Treść opinii: Do obsługi poszczególnych stanowisk wciąż zatrudniane są przypadkowe osoby - obserwacja dotyczy stoiska kosmetycznego. Wybrałam się na szybkie zakupy, po trzy konkretne rzeczy: szampon, odżywkę i farbę do włosów. Próbowałam odnaleźć swoją farbę, nie znalazłam. Podeszłam do pracownicy, pytając o produkt, usłyszałam, że ona nie wie, ona obsługuje tylko TUTAJ. Czyli samo stoisko przy kasie, tj 1m2, gablotki...No i że wszystko jest wystawione.. Powiedziałam, że nie chcę jej robić bałaganu na regale, szukając tej farby (straszny nieporządek i tak tam był). A ona mi na to wyniośle, że jej to nie interesuje, jak chcę, to mogę robić. No więc poszłam i przekopałam te farby wszystkie. Znalazłam. Z opakowaniem powinna być odżywka, której nie było. Ponownie więc podchodzę do pani i grzecznie pytam o ten brak. Ponownie usłyszałam, że ona nie wie, ona pracuje tylko tu.. I że może zawołać kogoś z działu. "A to pani nie jest z tego działu?" "Tak, ale ja obsługuję tutaj". Zawołała tego kogoś z działu, przyszedł młody chłopaczek, no i oczywiście słabo orientował się w farbach, dałam spokój. Spieszyło mi się, wzięłam to, co było. Tak jak to zazwyczaj bywało, jeśli biorę tylko produkt ze stoiska kosmetycznego, mogłam zapłacić za niego w kasie tegoż stoiska i wyjść z marketu, nie stojąc już w kolejce. Z takim zamiarem udałam się do pani ze stoiska ponownie, by zapłacić. Zanim podeszłam, przybiegła jakaś inna pracownica ze swoimi zakupami (podczas pracy, przerwy?), bułka, serek - pani z kosmetycznego nabiła na kasę, przyjęła pieniądze. Podchodzę z tym szamponem i odżywką, wyciągam portfel, że chcę zapłacić i.. słyszę, że nie mogę. Pani ze stoiska mówi ze nie może przyjąć, proszę do kasy. Mówię: "jak to?? Przecież biorę tylko to, zawsze można było tu płacić!" "Nie, ja nie mogę" "Ale przed chwilą obsłużyła pani pracownicę reala z zakupami nie z tego działu!!" "No to jest pracownik realu" "A co to ma do rzeczy?? Pani chyba żartuje" "No wie, pani, pracownicy mogą" i zignorowała mnie. Naprawdę mnie zdenerwowała. Trzymając portfel półotwarty, z którego widać było jakieś 1000zł w setkach, zwróciłam się do niej ponownie stanowczo: "Pani sobie żarty robi, ja bardzo panią proszę, proszę przyjąć te zakupy, ja nie mam czasu na głupoty" Nie uwierzycie: Zerknęła na portfel i mówi: "dobrze..." i przyjęła, skasowała te zakupy.. Ręce mi opadły..