Opinia użytkownika: Beata
Dotycząca firmy: Barbados
Treść opinii: Wraz z mężem i synkiem postanowiliśmy zjeść obiad "na mieście". Byliśmy akurat w pobliżu CH Matarnia i skusiliśmy się wcześniejszą, dobrą opinią sąsiadki na temat tego miejsca. Usiedliśmy przy jednym ze stolików. Dość szybko otrzymaliśmy menu. Usiedliśmy w rewirze mężczyzny kelnera w wieku około 25 lat. Atmosfera w restauracji była bardzo miła, wspomniany wcześniej kelner głównie zabawiał swoje koleżanki zza baru, śpiewał i tańczył. Absolutnie nie przeszkadzałoby mi jego zachowanie, gdyby nie fakt, że na kolejne jego zainteresowanie musieliśmy czekać kolejne 10 minut. Dawaliśmy też jasne sygnały, że już wybraliśmy potrawy, które chcemy zamówić. Zamknęliśmy i odłożyliśmy menu na rogu stołu. Dziecko zaczynało się niecierpliwić. Wreszcie kelner podszedł do nas, by odebrać zamówienie. Mój mąż wybrał zupę cebulową i spaghetti carbonara, a ja zupę cebulową i smażonego pstrąga. Poprosiliśmy też o dodatkowy talerz dla synka. Bardzo długo czekaliśmy na zamówione napoje, a główny posiłek otrzymaliśmy dopiero po około 30 minutach. Długi okres realizacji zamówienia spowodował irytację, ale najgorsze miało dopiero się wydarzyć. Spaghetti zamówione przez mojego męża to było gniazdo makaronu w wodzie z dodatkiem śmietany i kilku kawałków boczku. Wyglądające nieapetycznie i absolutnie niezjadliwe. Mój mąż ostentacyjnie odstawił talerz z makaronem na koniec stołu. Kelner nie zauważył tego faktu od razu. Dostrzegł go po kolejnych 10 minutach. Zapytał wówczas, czy makaron nie smakuje mojemu mężowi. Kelner tłumaczył, że to pierwszy dzień nowego kucharza w tym lokalu. Zabrał talerz z makaronem i odliczył go od rachunku. W efekcie mój mąż pozostawał nadal głodny, a my zniesmaczeni obsługą.