Opinia użytkownika: endri
Dotycząca firmy: Tesco
Treść opinii: Dnia 02-10-2008 robiłem zakupy razem z żoną w markecie TESCO, mieszczącym się w Łodzi przy ulicy Pojezierskiej. Od dnia 02-10-2008 w promocyjnej cenie "było" (miało być)parę interesujących nas rzeczy. Pojechaliśmy 02-10-2008 ponieważ tego dnia rozpoczynała się akurat nowa promocja m.in. na szklaną wagę, która była przeceniona z kwoty 69,99 na 39,99, oraz na akumulator, ponieważ zbliża się zima a mój jest już dosyć wysłużony, pomyślałem, że to będzie atrakcyjna cena. Akumulator był tańszy od standardowego o około 60 zł. Wydawała nam się to dosyć atrakcyjna cena, więc stwierdziliśmy, że pojedziemy akurat tam i przy okazji zrobimy zakupy. Udając się w kierunku asortymentu łazienkowego oraz samochodowego, po drodze wkładaliśmy produkty z listy. Standardowo na niektórych półkach nie było cen, np. przy herbacie Tetley, tuńczyku. Dotarliśmy w końcu do dodatków samochodowych. Nie mogłem niestety znaleźć akumulatora, który miał być od tego dnia w promocji. Rozglądałem się po sklepie. Niestety nigdzie dookoła nie było osoby, którą mógłbym poprosić o pomoc. Pokręciłem się trochę, niestety nikogo nie spotkałem. Udałem się więc do informacji, w celu dowiedzenia się, czy te akumulatory są w ogóle dostępne. Pani w informacji, powiedziała, że powinny być. Poprosiła przez mikrofon Pana na dział samochodowy. Poprosiła, żebym tam poszedł. Powiedziała, że zaraz tam ktoś do mnie przyjdzie. Posłuchałem tej Pani i czekałem na Pana, który pojawił się łaskawie po prawie 10 min. Na moje pytanie o akumulatory, odpowiedział, (standardowo..że jeszcze nie dotarły do marketu, że powinny być, albo jeszcze dzisiaj, najpóźniej jutro). Podziękowałem grzecznie i udałem się tym razem w poszukiwaniu żony. Żona z wypełnionym wózkiem oraz wagą zbliżała się do kasy. Stanęliśmy w kolejce. Jak na tak wczesną godzinę, była dosyć spora. Przed nami stało około 5, 6 osób. Oczywiście, można było pomarzyć, o otworzeniu nowej kasy. Ludzie stojący w kolejce byli lekko podenerwowani, ja zdążyłem się już do tego przyzwyczaić. Stojąc w kolejce zwróciłem na Panią, która stała przed nami i była obsługiwana już przy kasie. Pani zakupiła jakieś kapcie po domu, w cenie około 2 czy 3 zł. Kupiła jednak kilka par. Jednak tylko jedne miały cenę. Pozostałe kapcie były bez ceny. Wg. mnie były to "kapcie" zupełnie inne, mam na myśli lepsze, od tych za 3 zł. Kasjerka zastanowiła się przez chwilę, Pani która kupowała, powiedziała, że wzięła je z tego samego kosza. Kasjerka przejechała przez czytnik jeszcze dwa razy, bamboszem z ceną. Moim zdaniem, nie powinna tak robić, ponieważ bambosze te mogły być w zupełnie innej cenie, ale to już nie moja sprawa. W końcu po około 7, 8 minutach oczekiwania, nadeszła nasza kolej. Pochłonięty pakowaniem rzeczy do torby, nie zwróciłem na cenę wspominanej wcześniej wagi. Zapłaciłem podaną kwotę i zaczęliśmy udawać się do wyjścia. Po drodze zacząłem sprawdzać jednak ceny zakupionych produktów. Okazało się niestety, że cena wagi jest w cenie normalnej, czyli 69,99. Żona udała się z zakupami do samochodu, ja udałem się ponownie do informacji, punktu obsługi klienta, w celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Pani z którą wcześniej rozmawiałem, zapytała się w czym może mi pomóc. Wyjaśniłem na czym polega problem, że cena wagi nie jest zmieniona, że zostałem wprowadzony w błąd. Pani porównała cenę z gazetki z wagą, przyznała mi rację. Zaczęła się tłumaczyć, że ktoś nie zdążył jeszcze zmienić ceny w systemie, itp. rzeczy. Obiecała, że zajmie się to sprawą. Wydała różnicę około 30 zł. Nie powiedziała nawet przepraszam za zaistniałą sytuację, nie powiedziała nawet do widzenia.