Zima to czas zwyczajowej kolędy. Księża chodzą, spisują, pytają,m koperty zgarniają. Rodzina na baczność, kot w łazience, dzieci z zeszytami w garści, a na facebooku parafialnym pojawia się wpis od księży:
Jeśli czytają nas nasi Parafianie to proszę Was - przyjmijcie nas tak jak żyjecie na co dzień: w papciach, przy muzyce, którą lubicie, nie bójcie się jeśli nie macie zeszytu, albo świeczek do zestawu kolędowego. Proszę bądźcie sobą, bardzo chcę zobaczyć Wasz świat, Waszą codzienność. Niech będzie i pies i kot, niech dzieci mają brudne śpiochy, a babcia niezawinięte loki. Nie, nie musicie zakładać na 10 minut białego obrusu, niech leży ten pstrokaty, przy którym czujecie się dobrze, bo jest Wasz - codzienny. Jeśli ten zwyczaj ma przetrwać i mieć jakikolwiek sens niech będzie zwykłym spotkaniem ludzi, którzy są dla siebie ważni. Do zobaczenia u Was:-)"
Wszystkim szczęki opadły. Odważni spróbowali. Efekt? "Normalni." "W życiu się tak nie bawiliśmy!" Do historii przejdą opowieści, jak wpadł niespodziewany gość i wszyscy zjedli kolację, jak pół klatki zbiegło się u sąsiada i prowadziło dyskusję z wikarym na tematy okołokościelne. Spróbowałam sama: zadzwoniłam do proboszcza z prośbą o przełożenie terminu. "Ależ nie ma problemu. Proszę zajrzeć do zakrystii po Mszy, to się umówimy, jak państwu pasuje."
Kolędę mam w innym terminie. Takim, jaki mnie pasuje. Księża są normalni.
Zima to czas zwyczajowej kolędy. Księża chodzą, spisują, pytają,m koperty zgarniają. Rodzina na baczność, kot w łazience, dzieci z zeszytami w garści, a na facebooku parafialnym pojawia się wpis od księży:
Jeśli czytają nas nasi Parafianie to proszę Was - przyjmijcie nas tak jak żyjecie na co dzień: w papciach, przy muzyce, którą lubicie, nie bójcie się jeśli nie macie zeszytu, albo świeczek do zestawu kolędowego. Proszę bądźcie sobą, bardzo chcę zobaczyć Wasz świat, Waszą codzienność. Niech będzie i pies i kot, niech dzieci mają brudne śpiochy, a babcia niezawinięte loki. Nie, nie musicie zakładać na 10 minut białego obrusu, niech leży ten pstrokaty, przy którym czujecie się dobrze, bo jest Wasz - codzienny. Jeśli ten zwyczaj ma przetrwać i mieć jakikolwiek sens niech będzie zwykłym spotkaniem ludzi, którzy są dla siebie ważni. Do zobaczenia u Was:-)"
Wszystkim szczęki opadły. Odważni spróbowali. Efekt? "Normalni." "W życiu się tak nie bawiliśmy!" Do historii przejdą opowieści, jak wpadł niespodziewany gość i wszyscy zjedli kolację, jak pół klatki zbiegło się u sąsiada i prowadziło dyskusję z wikarym na tematy okołokościelne. Spróbowałam sama: zadzwoniłam do proboszcza z prośbą o przełożenie terminu. "Ależ nie ma problemu. Proszę zajrzeć do zakrystii po Mszy, to się umówimy, jak państwu pasuje."
Kolędę mam w innym terminie. Takim, jaki mnie pasuje. Księża są normalni.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.