W drodze do biura wstąpiłam do sklepu spożywczego po małą wodę mineralną i gumy do żucia. W sklepie mało miejsca, ciasno pomiędzy regałami, na dodatek na środku stoją jakieś skrzynki. Ceny wysokie - mała, półlitrowa woda kosztowała więcej, niż w większości sklepów półtora litra.
W sklepie dwie kasy, kasjerki obsługując klientów cały czas prowadzą ze sobą wybitnie prywatną rozmową, co wydało mi się nieco niestosowne.
Gdy nadeszła moja kolej podałam kasjerce banknot 50-złotowy. Usłyszałam: "nie mam wydać". Nic poza tym, kasjerka nie zaproponowała, że pójdzie rozmienić czy coś w stym stylu. Po prostu powiedziała, że nie ma wydać i tyle. Zaproponowałam, że mogę zapłacić kartą, na co usłyszałam: "płatność kartą od 10-ciu złotych".
No cóż, zostawiłam zakupy na ladzie i wyszłam, więcej na pewno tam nie wrócę.
W drodze do biura wstąpiłam do sklepu spożywczego po małą wodę mineralną i gumy do żucia. W sklepie mało miejsca, ciasno pomiędzy regałami, na dodatek na środku stoją jakieś skrzynki. Ceny wysokie - mała, półlitrowa woda kosztowała więcej, niż w większości sklepów półtora litra.
W sklepie dwie kasy, kasjerki obsługując klientów cały czas prowadzą ze sobą wybitnie prywatną rozmową, co wydało mi się nieco niestosowne.
Gdy nadeszła moja kolej podałam kasjerce banknot 50-złotowy. Usłyszałam: "nie mam wydać". Nic poza tym, kasjerka nie zaproponowała, że pójdzie rozmienić czy coś w stym stylu. Po prostu powiedziała, że nie ma wydać i tyle. Zaproponowałam, że mogę zapłacić kartą, na co usłyszałam: "płatność kartą od 10-ciu złotych".
No cóż, zostawiłam zakupy na ladzie i wyszłam, więcej na pewno tam nie wrócę.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.