Oddałam samochód do naprawy ( pod kątem elektryki), gdzieś znikał prąd, akumulator bardzo szybko się rozładowywał, dosłownie po 2 tygodniach mimo codziennej jazdy po mieście. Akumulator był nowy, ten stary też tak robił. Elektromechanik przyjął samochód do naprawy, ustaliliśmy termin góra 4 dni, wymieniliśmy się telefonami i kazał czekać. Minęło 5 dni więc zadzwoniłam z zapytaniem, jak naprawa, pan mechanik powiedział, abym zadzwoniła jutro, więc zadzwoniłam jutro. Niestety, samochód nie był jeszcze naprawiony, kazał dzwonić znowu jutro. Zadzwoniłam jutro i kazano mi przyjść odebrać samochód. Jakież było moje zdziwienie jak na miejscu zostałam poinformowana, że samochód nie jest naprawiony, bo Oni nie wiedzą co mu jest. Pan elektromechanik kazał zapłacić 20 zł i zabrać samochód. Pomyślałam, że oddam samochód do innego zakładu. Odebrałam go więc, ale daleko nie zajechałam, bo samochód zgasł. Została ściągnięta przez kolegę do innego zakładu i tu okazało się, że rozregulowano mu zawory i wyjeżdżono paliwo do końca ( jakieś 8 litrów) . W/g mnie tamten szef powinien mnie przeprosić, że nie umieją wykryć usterki i poinformować mnie, że wyjeżdżono paliwo , a tymczasem firma okazała się jakaś nieudolna i na dodatek nieuczciwa, moja noga tak już nie postanie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.