Przed tymi Świętami postanowiłam wspierać lokalne firmy i jak najmniej robić zakupów w Supermarketach.Poszłam do dawno nie odwiedzanego sklepu mięsnego na Rynku ,należącego do sieci lokalnego wytwórcy mięsa i wędlin Ryszarda Wojtachy. Od drzwi zauważyłam, że wybór towarów jest znacząco mniejszy niż kiedyś, ale wszystko wyglądało świeżo. Żeby się nie czepiać schab był, drób też, wieprzowina również. Żadnych świątecznych nowości nie zauważyłam. Jeśli chodzi o wędliny, żadna nie była pokrojona, ale pomyślałam ok, pewnie kroją świeże na życzenie klienta. Wybór raczej minimalistyczny, ale surowa piękna szynka była (2 sztuki),surowa polędwica też-aż jedna, gotowane- aż 3. Konsekwentnie trzymając się postanowień, zakupiłam surową szynkę. Pani zapakowała w woreczek i położyła na ladzie. Ponieważ byłam tylko z torebką wykonałam rozpaczliwy, niezdecydowany ruch, zastanawiając się gdzie mam ją wsadzić. Sprzedawczyni nie zareagowała, nie zaproponowała reklamówki. Nie wiem nawet czy były, bo już nie chciało mi się zapytać. Wsadziłam szynkę do torebki i pomyślałam, że trzeba dużo samozaparcia ,żeby wspierać lokalne biznesy.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.