Całkiem przyjemne miasteczko. Znacznie mniej zatłoczone niż pobliski Sandomierz. Do restauracji trafiliśmy przypadkowo. Byliśmy w podróży i poszukiwaliśmy restauracji na delikatną kolację. Wygląd wnętrza restauracji jest dość surowy: dębowe, ciężkie stoły, kamienny kominek i metalowe, kute żyrandole określają podstawowe cechy panującego tam klimatu. Do tego uwzględnić należy roztaczający się zza okien i drzwi widok na zabytkowy opatowski rynek. Między stolikami krążyło pięciu kelnerów, tak, więc zachęceni tym widokiem - usiedliśmy. Niestety, tych pięciu kelnerów przechodziło koło nas, ba! nawet zerkali w naszą stronę, ale niestety, na tym się skończyło. Trudno powiedzieć, że nas nie zauważyli: parę razy złapałam kontakt wzrokowy. Kelnerzy pochodzili po sali, a potem w pięciu stali przy barze rozmawiając wesoło. Po odczekaniu dalszych 10 minut wyszliśmy.
Całkiem przyjemne miasteczko. Znacznie mniej zatłoczone niż pobliski Sandomierz. Do restauracji trafiliśmy przypadkowo. Byliśmy w podróży i poszukiwaliśmy restauracji na delikatną kolację. Wygląd wnętrza restauracji jest dość surowy: dębowe, ciężkie stoły, kamienny kominek i metalowe, kute żyrandole określają podstawowe cechy panującego tam klimatu. Do tego uwzględnić należy roztaczający się zza okien i drzwi widok na zabytkowy opatowski rynek. Między stolikami krążyło pięciu kelnerów, tak, więc zachęceni tym widokiem - usiedliśmy. Niestety, tych pięciu kelnerów przechodziło koło nas, ba! nawet zerkali w naszą stronę, ale niestety, na tym się skończyło. Trudno powiedzieć, że nas nie zauważyli: parę razy złapałam kontakt wzrokowy. Kelnerzy pochodzili po sali, a potem w pięciu stali przy barze rozmawiając wesoło. Po odczekaniu dalszych 10 minut wyszliśmy.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.