Przechodzę koło cukierni, dość spontanicznie postanawiam wejść i kupić faworki. Te są już popakowane w kartonowe tacki i owinięte folią na którą jest naklejona naklejka a na niej napisana czarnym flamastrem cena uzależniona od wielości. Faworki wystawione są na górze gabloty która dzieli ladę na pół. Przy części prawej przy ścianie siedzi siwy z przerzedzonymi włosami Pan ubrany w zgniłozieloną bluzę z polaru i któremu przerwałam lekturę gazety. Na blacie widzę jeszcze ofertę promocyjną sieci Real. Proszę o faworki, podaję 50 złotowy banknot na co Pan reaguje nie zadowoleniem. Zapewniam go iż nie mam niestety drobnych (za faworki mam zapłacić 6 zł) Pan próbuje wydać resztę 2 razy po 2 zł i 40 zł w nominałach 10 zł. Po chwili wstaje na moment i wyjmuje z kieszeni zwitek banknotów ale tam najwyraźniej nie znalazł 20 zł a więc zostaje mi reszta w końcu wydana zgodnie z planem pierwotnym. W tym czasie z zaplecza niczym milcząca zjawa wychodzi Pani w białym fartuszku -motylku, kładzie bez słowa tackę z ciastkami na drugiej części blatu i ponownie znika na zapleczu. Ja zanim wyjdę zauważam tapicerowane taborety na przyrdzewiałych metalowych nóżkach dostawione do stolików w równie staromodnym stylu. Na witrynie czytam iż oprócz oferty stricte cukierniczej lokal proponuje zapiekanki i hot dogi. Zapach Fast food’ u w cukierni mi nie odpowiada. Nie odpowiada mi również nie komunikatywny i odpychający personel. Czułam się jak intruz który zakłócił panujący tu spokój. Cukiernia przez taką politykę nie zyskała nowego klienta w mojej osobie.
Przechodzę koło cukierni, dość spontanicznie postanawiam wejść i kupić faworki. Te są już popakowane w kartonowe tacki i owinięte folią na którą jest naklejona naklejka a na niej napisana czarnym flamastrem cena uzależniona od wielości. Faworki wystawione są na górze gabloty która dzieli ladę na pół. Przy części prawej przy ścianie siedzi siwy z przerzedzonymi włosami Pan ubrany w zgniłozieloną bluzę z polaru i któremu przerwałam lekturę gazety. Na blacie widzę jeszcze ofertę promocyjną sieci Real. Proszę o faworki, podaję 50 złotowy banknot na co Pan reaguje nie zadowoleniem. Zapewniam go iż nie mam niestety drobnych (za faworki mam zapłacić 6 zł) Pan próbuje wydać resztę 2 razy po 2 zł i 40 zł w nominałach 10 zł. Po chwili wstaje na moment i wyjmuje z kieszeni zwitek banknotów ale tam najwyraźniej nie znalazł 20 zł a więc zostaje mi reszta w końcu wydana zgodnie z planem pierwotnym. W tym czasie z zaplecza niczym milcząca zjawa wychodzi Pani w białym fartuszku -motylku, kładzie bez słowa tackę z ciastkami na drugiej części blatu i ponownie znika na zapleczu. Ja zanim wyjdę zauważam tapicerowane taborety na przyrdzewiałych metalowych nóżkach dostawione do stolików w równie staromodnym stylu. Na witrynie czytam iż oprócz oferty stricte cukierniczej lokal proponuje zapiekanki i hot dogi. Zapach Fast food’ u w cukierni mi nie odpowiada. Nie odpowiada mi również nie komunikatywny i odpychający personel. Czułam się jak intruz który zakłócił panujący tu spokój. Cukiernia przez taką politykę nie zyskała nowego klienta w mojej osobie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.