W wyniku nieszczęśliwego wypadku złamałem prawą rękę w trzech miejscach. Złożono mi ją operacyjnie w szpitalu w Gorlicach. W sobotę 08 stycznia zauważyłem, że z rany pooperacyjnej wystaje mi metalowa klamra chirurgiczna. Zaniepokojony tym faktem zaraz w poniedziałek rano udałem się do przyszpitalnej przychodni ortopedycznej. Kiedy bowiem byłem wypisywany ze szpitala poinformowano mnie, że w razie zauważenia jakichś niepokojących objawów mam natychmiast zgłosić się w przychodni. Oczywiście nie bylem zarejestrowany, bo do ortopedy trzeba zapisywać się z wielodniowym wyprzedzeniem. Aby zatem zostać przyjętym muszę uzyskać zgodę lekarza. W tym dniu przyjmuje pan doktor O. Wchodzę do gabinetu i tłumaczę, w czym rzecz. Pan doktor jednak stwierdza, że mnie nie przyjmie, bo ma dziś bardzo wielu pacjentów! Rozżalony i zmartwiony opuszczam gabinet.
Rozumiem, że pan doktor ma limity przyjęć wyznaczone przez NFZ. Rozumiem, że za nadprogramowych pacjentów nikt mu nie zapłaci. Ale z drugiej strony byłem operowany w szpitalu, w którym pracuje. Mógł więc chociaż się zaniepokoić, czy przypadkiem wystająca z rany klamra nie jest skutkiem jakiegoś błędu podczas operacji. Poza tym klamra mogła na przykład uszkodzić jakiś nerw w ręce. Obejrzenie mnie zajęłoby mu 10 sekund. Mimo tego odmówił pomocy. Panie doktorze O! Mam nadzieję, że śpi pan spokojnie, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
W wyniku nieszczęśliwego wypadku złamałem prawą rękę w trzech miejscach. Złożono mi ją operacyjnie w szpitalu w Gorlicach. W sobotę 08 stycznia zauważyłem, że z rany pooperacyjnej wystaje mi metalowa klamra chirurgiczna. Zaniepokojony tym faktem zaraz w poniedziałek rano udałem się do przyszpitalnej przychodni ortopedycznej. Kiedy bowiem byłem wypisywany ze szpitala poinformowano mnie, że w razie zauważenia jakichś niepokojących objawów mam natychmiast zgłosić się w przychodni. Oczywiście nie bylem zarejestrowany, bo do ortopedy trzeba zapisywać się z wielodniowym wyprzedzeniem. Aby zatem zostać przyjętym muszę uzyskać zgodę lekarza. W tym dniu przyjmuje pan doktor O. Wchodzę do gabinetu i tłumaczę, w czym rzecz. Pan doktor jednak stwierdza, że mnie nie przyjmie, bo ma dziś bardzo wielu pacjentów! Rozżalony i zmartwiony opuszczam gabinet.
Rozumiem, że pan doktor ma limity przyjęć wyznaczone przez NFZ. Rozumiem, że za nadprogramowych pacjentów nikt mu nie zapłaci. Ale z drugiej strony byłem operowany w szpitalu, w którym pracuje. Mógł więc chociaż się zaniepokoić, czy przypadkiem wystająca z rany klamra nie jest skutkiem jakiegoś błędu podczas operacji. Poza tym klamra mogła na przykład uszkodzić jakiś nerw w ręce. Obejrzenie mnie zajęłoby mu 10 sekund. Mimo tego odmówił pomocy. Panie doktorze O! Mam nadzieję, że śpi pan spokojnie, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.