Do szpitala przy ul.Lutyckiej przyjechałam ze skierowaniem, by umówić się na operację. Zgodnie z poleceniem udałam się na odpowiedni oddział, by zapisać się na termin zabiegu. I tam zaczęło się odbijanie piłeczki. Od pokoju oddziałowej, do asystentów, od asystentów do lekarzy dyżurnych, od lekarzy do pielęgniarek. Pracownicy odsyłali mnie jeden do drugiego. W końcu kazano mi siedzieć i czekać na lekarza dyżurnego. W ten sposób straciłam 2 godziny. Wreszcie trafiłam na miłą, młodą lekarkę, która wzięła sprawę w swoje ręce i pomogła mi przerwać tę nierówną grę. Okazało się, że załatwienie formalności trwało nie dłużej niż 5 minut i tylko brak minimum choć życzliwości pracowników sprawił, że musiałam stracić ponad 2 godziny. Podejście - nie płaci, nie może wymagać??
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.