Nina to osiedlowy sklep ogólnospożywczy. Odwiedziłem go przy okazji zakupu piwa. Ze sobą miałem butelki na wymianę. Obsługiwała mnie starsza pani, o ciemnych włosach i niskim wzroście. Kupowałem 4 piwa. Mowie jej, że mam butelki na wymianę. Pani poprosiła, abym włożył je do skrzynek, które stały przed ladą od kasy. Gdy mnie skasowała, zerknąłem na paragon i coś mi nie grało. Według mnie pani nie odliczyła mi kaucji za butelki. Pytam ją, ile kosztuje piwo z kaucją. Zaraz jednak po skasowaniu pani odeszła w drugą część sklepu. Po moim pytaniu usłyszałem oburzonym tonem „na paragonie wszystko pisze”. Problem w tym, że na paragonie nic nie pisało poza 4x piwo X. Pomyślałem sobie, skoro pani ma mnie w poważaniu, to ja mam w poważaniu taką obsługę i już więcej tam nie zrobię zakupów.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.