Skończyła się zima, więc nie ma sensu jeździć na oponach zimowych. Dla bezpieczeństwa własnego jak i innych użytkowników dróg postanowiłem niezwłocznie zmienić opony na letnie. W tym celu udałem się do zakładu wulkanizacyjnego z Sosnowcu. W chwili, gdy podjeżdżałem pod warsztat w kolejce czekało dwóch klientów. Jednak sprawna organizacja pracy dwóch pracowników sprawiła, że bardzo szybko przyszła na mnie kolej. Jak się później okazało dwaj pracownicy to właściciel warsztatu i jego pracownik. W oczy rzucał się jedynie wszechobecny brud. Ale nie był to brud typowy dla tego rodzaju placówek usługowych, pełno tam było pozostałości po używkach pracowników typu papierosy czy butelki po trunkach. Ale wróćmy do obsługi. Jak już wspomniałem pracownicy doskonale byli zorganizowani, jeden ściągał i zakładał koła drugi skupiony był na obsłudze maszyny wulkanizacyjnej. Ta organizacja pracy sprawiała, że pracownicy jednocześnie obsługiwali dwóch klientów. To godne pochwały. Zaskoczyła mnie jednak pewna sytuacja. Łącznie ze mną obsługiwany był jeszcze jeden klient. Z rozmowy, jaką prowadził z właścicielem wynikało, że panowie się znają jednak nie wynikły z tego żadne korzyści dla klienta. Wręcz przeciwnie, zapłacił moim zdaniem więcej. Wymieniał opony w dwóch kołach i zapłacił 40 złotych ja wymieniałem komplet 4 opon i zapłaciłem 50 złotych. Właściciel tłumaczył to tym, że musiał wymienić dwa zawory w kołach. Z tego co wiem w innych warsztatach koszt zaworu wliczony jest w koszt wymiany opon i pracownicy są zobowiązani do każdorazowej ich wymiany ponieważ przy dłuższej eksploatacji mogą wystąpić nieszczelności przez co właściciel zmuszony będzie do częstego uzupełniania powietrza w kołach. Nie wiem, jakimi kryteriami kierował się właściciel warsztatu, ale mina klienta świadczyła o tym, że nie był no zadowolony. Chciał coś powiedzieć, ale spojrzał na mnie i dał sobie spokój. Podsumowując. W warsztacie spędziłem łącznie 30 minut co zważywszy na fakt że byłem 3 w kolejce zasługuje na pochwałę i wzór doskonałej organizacji pracy.