PRIMA jest to stacja diagnostyczna oraz warsztat samochodowy w jednym miejscu. Od kilku lat jeździłem do nich na przeglądy i dokonywać napraw mojego samochodu. Niestety zraziłem się do tej stacji. Za każdym prawie razem kiedy zleciłem Im jakąś naprawę kończyło się to tym, że wprawdzie to co miało być zrobione, wykonane było dobrze. Natomiast zaraz po wyjeździe z warsztatu psuła mi się inna część. To tak jak w polskich szpitalach, trafia się do nich z jedną chorobą wychodzi w najlepszym wypadku z inną jak nie z kilkoma. Kiedyś miałem taką sytuację, że konieczne było wyciągnięcie silnika, zostało to zrobione w taki sposób, że urwany został przewód gumowy doprowadzający płyn do chłodnicy. Oczywiście nie zostałem o tym poinformowany, zorientowałem się po kilku dniach kiedy pod wpływem gorąca pękł ten właśnie przewód sklejony przez któregoś z mechaników klejem w rodzaju „super glue”. Innym razem wróciłem z tak mocno dokręconymi świecami zapłonowymi, że urwałem dwa klucze do świeć i nie udało mi się żadnej nawet poruszyć. Musiałem kupić dopiero zestaw kluczy za kilkanaście złoty aby tego dokonać. Przestałem już wierzyć w przypadek lub zbiegi okoliczności. Zatrudniają tam po prostu partaczy. Mojego samochodu już nigdy więcej nie oddam w ich ręce.
PRIMA jest to stacja diagnostyczna oraz warsztat samochodowy w jednym miejscu. Od kilku lat jeździłem do nich na przeglądy i dokonywać napraw mojego samochodu. Niestety zraziłem się do tej stacji. Za każdym prawie razem kiedy zleciłem Im jakąś naprawę kończyło się to tym, że wprawdzie to co miało być zrobione, wykonane było dobrze. Natomiast zaraz po wyjeździe z warsztatu psuła mi się inna część. To tak jak w polskich szpitalach, trafia się do nich z jedną chorobą wychodzi w najlepszym wypadku z inną jak nie z kilkoma. Kiedyś miałem taką sytuację, że konieczne było wyciągnięcie silnika, zostało to zrobione w taki sposób, że urwany został przewód gumowy doprowadzający płyn do chłodnicy. Oczywiście nie zostałem o tym poinformowany, zorientowałem się po kilku dniach kiedy pod wpływem gorąca pękł ten właśnie przewód sklejony przez któregoś z mechaników klejem w rodzaju „super glue”. Innym razem wróciłem z tak mocno dokręconymi świecami zapłonowymi, że urwałem dwa klucze do świeć i nie udało mi się żadnej nawet poruszyć. Musiałem kupić dopiero zestaw kluczy za kilkanaście złoty aby tego dokonać. Przestałem już wierzyć w przypadek lub zbiegi okoliczności. Zatrudniają tam po prostu partaczy. Mojego samochodu już nigdy więcej nie oddam w ich ręce.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.