Wybieram się na wakacje i postanowiłem sondażowo sprawdzić ofertę w biurze podróży,znajdującym się w centrum handlowym , w którym akurat dokonywałem zakupów. Dwie osoby obsługujące biuro wskazały mi wygodny fotelik, na którym spędziłem urocze 10 minut w oczekiwaniu na swoją kolejkę. Spędziłem je studiując katalogi i przysłuchując się rozmowom pomiędzy klientami a personelem.Kiedy przyszła moja kolej wskazałem swój upatrzony kierunek i poprosiłem o znalezienie ofert. Jako, że swoje już w życiu zwiedziłem, jestem wymagający i wnikliwy. Pani początkowo oferowała mi standardowe oferty, ale w miarę mojego wybrzydzania zagłębiała się w temat coraz bardziej. Przedstawiono mi ofertę przynajmniej sześciu Tour operatorów, kilkanaście wariantów hoteli i wyżywienia. Wyliczano mi kwoty wpłat, przedstawiono ofertę wycieczek fakultatywnych itd. Pani nie zraziło nawet, kiedy w połowie rozmowy stwierdziłem,że może jednak chciałbym lecieć z Berlina. Bez protestu podrukowano mi różne wyliczenia.Dostałem też kilka prospektów. Bardzo podobało mi się to ,że pani nie wyciągała ode mnie numerów telefonów ,ani e-maili , nie zobowiązywała do przyjścia i wpłacenia zaliczki, ani w nie zastosowała żadnych tanich chwytów w postaci "ostanie miejsca" itd. W zasadzie mógłbym dać gładką piątkę, ponieważ czas spędzony na czekaniu zrekompensowano mi prawie 30-minutową sesją .Jedynym minusem całego zdarzenia jest ciasnota w pomieszczeniu biura - 2 stanowiska obok siebie,dwa fotele i trochę miejsca pod ścianą.. Jednak jest to norma i trzeba się dostosować