Weszłam dziś do powyższego sklepu i zszokowała mnie sytuacja, której byłam świadkiem. Kobieta (widać na pierwszy rzut oka, że dosyć biedna, ale zadbana) przyszła z reklamacją obuwia. Wyszperała paragon i wręczyła sprzedawczyni. Ta, zaczęła spisywać dane, na co wtrąciła się jej koleżanka, ze stwierdzeniem, że takich tanich rzeczy nie wolno reklamować. Pani zaprotestowała, ale ekspedientka zaczęła jej rzucać jakimiś bzdurnymi argumentami, iż ta nie ma racji. Widząc bezradność owej pani postanowiłam wtrącić swoje przysłowiowe "trzy grosze". Wyskoczyłam z prawem do reklamacji, postraszyłam rzecznikiem praw konsumentów i poskutkowało (spisali z kobietą informację reklamacyjną). Oczywiście, nie obyło się bez sprzeczki, ale niestety, taką mam naturę, nie mogę patrzeć na krzywdę innych, biednych i bezradnych ludzi. Kobieta podziękowała za pomoc, a ja poinstruowałam ją, jak ma w razie problemów postąpić.
Weszłam dziś do powyższego sklepu i zszokowała mnie sytuacja, której byłam świadkiem. Kobieta (widać na pierwszy rzut oka, że dosyć biedna, ale zadbana) przyszła z reklamacją obuwia. Wyszperała paragon i wręczyła sprzedawczyni. Ta, zaczęła spisywać dane, na co wtrąciła się jej koleżanka, ze stwierdzeniem, że takich tanich rzeczy nie wolno reklamować. Pani zaprotestowała, ale ekspedientka zaczęła jej rzucać jakimiś bzdurnymi argumentami, iż ta nie ma racji. Widząc bezradność owej pani postanowiłam wtrącić swoje przysłowiowe "trzy grosze". Wyskoczyłam z prawem do reklamacji, postraszyłam rzecznikiem praw konsumentów i poskutkowało (spisali z kobietą informację reklamacyjną). Oczywiście, nie obyło się bez sprzeczki, ale niestety, taką mam naturę, nie mogę patrzeć na krzywdę innych, biednych i bezradnych ludzi. Kobieta podziękowała za pomoc, a ja poinstruowałam ją, jak ma w razie problemów postąpić.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.