Oglądałam sobie rzeczy w/w sklepie. Ekspedientki bardzo głośno rozmawiały z jedną klientką (chyba koleżanką, bo mówiły do niej na Ty) na różne tematy. Mówiły tak głośno, tak chichotały, że nawet w najdalszej części sklepu były słyszane. Młode małżeństwo usilnie próbowało sprzedawczynię przywołać, niestety, zdani byli tylko na siebie, bo żadna nie podeszła. Z kolei inni klienci, matka z synem tak długo wzywali personel, że jedna z pań podeszła w końcu, ale zaczęła na nich krzyczeć, że jak jest bardzo zajęta, więc jak ma podejść. Część klientów się oburzyła i wyszła z „odpowiednimi” komentarzami pod nosem. Panie jakby nigdy nic, już nie nękane przez kłopotliwych klientów wróciły do swoich rozmów z koleżanką.
Oglądałam sobie rzeczy w/w sklepie. Ekspedientki bardzo głośno rozmawiały z jedną klientką (chyba koleżanką, bo mówiły do niej na Ty) na różne tematy. Mówiły tak głośno, tak chichotały, że nawet w najdalszej części sklepu były słyszane. Młode małżeństwo usilnie próbowało sprzedawczynię przywołać, niestety, zdani byli tylko na siebie, bo żadna nie podeszła. Z kolei inni klienci, matka z synem tak długo wzywali personel, że jedna z pań podeszła w końcu, ale zaczęła na nich krzyczeć, że jak jest bardzo zajęta, więc jak ma podejść. Część klientów się oburzyła i wyszła z „odpowiednimi” komentarzami pod nosem. Panie jakby nigdy nic, już nie nękane przez kłopotliwych klientów wróciły do swoich rozmów z koleżanką.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.