Najgorsza obsługa klienta jakiej dotychczas byłem świadkiem. Stąd długo pozostaje w pamięci, mimo upływu czasu. Udaliśmy się z - wtedy jeszcze - narzeczoną do najlepszej (jak wieść niesie) kwiaciarni w mieście. Powód: ślub. Jako Młodzi, chcieliśmy poznać ofertę kwiaciarni na takie uroczystości. Chcieliśmy zamówić: kwiaty dla panny młodej, wiązanki dla rodziców, dziadków, chrzestnych, dekoracje na samochód oraz co najważniejsze - wystrój kościoła. A więc zostawić sporą sumę pieniędzy. Ponieważ nie byliśmy jedyną parą ślubującą tego dnia umówiliśmy się z pozostałymi osobami (2 pary) na wspólną wizytę i ustalenia. Gdy weszliśmy do środka (6 osób) w kwiaciarni znajdowały się dwie osoby z obsługi, z których jedna przygotowywała drobną wiązankę dla starszej kobiety. Nikt się nami nie zainteresował, staliśmy więc w spokoju dobre 3 minuty. Gdy skończono pracę nad wiązanką dla poprzedniej klientki zostaliśmy zapytani o nasze zapotrzebowanie. Okazało się, iż osobą przygotowującą poprzednią wiązankę była szefowa kwiaciarni. Gdy usłyszała o ślubie, a co ważniejsze - terminie tegoż, prychnęła triumfująco do swej pracownicy. "Popatrz, popatrz, a już myślałam, że nic nie zarobimy na ślubach w pierwszy weekend lipca". Zapytaliśmy o katalog, ofertę czy choćby zdjęcia dokumentujące jej dotychczasową pracę jako dekoratora kościoła. Zostaliśmy wówczas poinformowani, że jeśli chcemy zobaczyć jak pracuje to możemy teraz wejść do koscioła, bo akurat na ówczesny dzień przygotowała dekorację kościoła. Zbici z tropu udaliśmy się do kościoła, który szczęśliwie był w pobliżu. okazało się jednak, iż drzwi kościoła są zamknięte. Wróciwszy do kwiaciarni właścicielka w dalszym ciągu nie była zdeterminowana, aby pokazać nam cokolwiek, co dokumentuje jej pracę w takich charakterze. Gdy zapytaliśmy o ceny okazało się, iż zależy to od rodzaju zamówienia w tym znaczeniu, że jeśli któraś z par będzie u niej nabywała wiązanki, wówczas liczyć można na cenę konkurencyjną od średnich kwot w mieście. Jeśli zaś nie, w takim wypadku cena będzie wyższa, aniżeli średnia cena tego typu usług w mieście. Argument "Bo to proszę państwa sobota jest moim czasem wolnym, mnie nikt nie zmusi do dodatkowej pracy, to jest mój cenny czas, a za czas trzeba płacić" itp. Cała rozmowa była w tonie oschłym, z traktowaniem z góry, i cynicznym uśmieszkiem na twarzy wyrażającym 'i tak u mnie kupicie'. Zdegustowani takim poziomem usług opuściliśmy kwiaciarnię zlecając te zadania innej. Jak się później okazało, pewność siebie właścicielki kwiaciarni była spowodowane swoistym monopolem na tego typu usługi w kościele. Gdy zainteresowani bowiem pytali księży o możliwość dekorowanie kościoła, zawsze byli kierowani do wspomnianej kwiaciarni. To dało być może zbyt dużą pewność siebie szefowej i spowodowało pogardliwe traktowanie klientów.
Najgorsza obsługa klienta jakiej dotychczas byłem świadkiem. Stąd długo pozostaje w pamięci, mimo upływu czasu. Udaliśmy się z - wtedy jeszcze - narzeczoną do najlepszej (jak wieść niesie) kwiaciarni w mieście. Powód: ślub. Jako Młodzi, chcieliśmy poznać ofertę kwiaciarni na takie uroczystości. Chcieliśmy zamówić: kwiaty dla panny młodej, wiązanki dla rodziców, dziadków, chrzestnych, dekoracje na samochód oraz co najważniejsze - wystrój kościoła. A więc zostawić sporą sumę pieniędzy. Ponieważ nie byliśmy jedyną parą ślubującą tego dnia umówiliśmy się z pozostałymi osobami (2 pary) na wspólną wizytę i ustalenia. Gdy weszliśmy do środka (6 osób) w kwiaciarni znajdowały się dwie osoby z obsługi, z których jedna przygotowywała drobną wiązankę dla starszej kobiety. Nikt się nami nie zainteresował, staliśmy więc w spokoju dobre 3 minuty. Gdy skończono pracę nad wiązanką dla poprzedniej klientki zostaliśmy zapytani o nasze zapotrzebowanie. Okazało się, iż osobą przygotowującą poprzednią wiązankę była szefowa kwiaciarni. Gdy usłyszała o ślubie, a co ważniejsze - terminie tegoż, prychnęła triumfująco do swej pracownicy. "Popatrz, popatrz, a już myślałam, że nic nie zarobimy na ślubach w pierwszy weekend lipca". Zapytaliśmy o katalog, ofertę czy choćby zdjęcia dokumentujące jej dotychczasową pracę jako dekoratora kościoła. Zostaliśmy wówczas poinformowani, że jeśli chcemy zobaczyć jak pracuje to możemy teraz wejść do koscioła, bo akurat na ówczesny dzień przygotowała dekorację kościoła. Zbici z tropu udaliśmy się do kościoła, który szczęśliwie był w pobliżu. okazało się jednak, iż drzwi kościoła są zamknięte. Wróciwszy do kwiaciarni właścicielka w dalszym ciągu nie była zdeterminowana, aby pokazać nam cokolwiek, co dokumentuje jej pracę w takich charakterze. Gdy zapytaliśmy o ceny okazało się, iż zależy to od rodzaju zamówienia w tym znaczeniu, że jeśli któraś z par będzie u niej nabywała wiązanki, wówczas liczyć można na cenę konkurencyjną od średnich kwot w mieście. Jeśli zaś nie, w takim wypadku cena będzie wyższa, aniżeli średnia cena tego typu usług w mieście. Argument "Bo to proszę państwa sobota jest moim czasem wolnym, mnie nikt nie zmusi do dodatkowej pracy, to jest mój cenny czas, a za czas trzeba płacić" itp. Cała rozmowa była w tonie oschłym, z traktowaniem z góry, i cynicznym uśmieszkiem na twarzy wyrażającym 'i tak u mnie kupicie'. Zdegustowani takim poziomem usług opuściliśmy kwiaciarnię zlecając te zadania innej. Jak się później okazało, pewność siebie właścicielki kwiaciarni była spowodowane swoistym monopolem na tego typu usługi w kościele. Gdy zainteresowani bowiem pytali księży o możliwość dekorowanie kościoła, zawsze byli kierowani do wspomnianej kwiaciarni. To dało być może zbyt dużą pewność siebie szefowej i spowodowało pogardliwe traktowanie klientów.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.