Fun City jest reklamowane jako największe centrum rozrywki na Śląsku. Dojazd dogodny-lokal położony jest w największym centrum handlowym w regionie-Silesia City Center. Lokal usytuowany na pierwszym piętrze, podziemny oraz zewnętrzny parking plus jeden strzeżony (nie ma więc problemów z pozostawieniem samochodu). Lokal to ogromna powierzchnia-dwa bary( w tym jeden na antresoli), sala z automatami do gier, 12 stołów bilardowych oraz 12 torów do kręgli plus parkiet dyskoteki. Na początek ochrona-od 21:00 nie można wejść w sportowym obuwiu-jest to złe dla osób których nie interesuje dyskoteka lecz zwykła rozgrywka w kręgle. Nie ma drugiego wejścia, więc dla osoby, która przyszła pograć w bowling o tej godzinie i nie ubrała się "galowo" lokal jest zamknięty. Po wejściu uderza czerwono-czarna tonacja w jakiej utrzymany jest lokal. Dosyć nowocześnie lecz stanowczo za ciemno. Siadanie przy stoliku nie równa się niczemu, ponieważ kelnerki wydają się zbyt dobrze bawić dyskoteką, więc nie ma co liczyć na złożenie zamówienia. Pozostaje podejście do baru, który jest okrągły- 4 stanowiska barmańskie. Nie jest to jednak proste bowiem takich klientów jak my jest tam więcej więc czeka się w kolejce. Na realizacje zamówienia traci się około 30 min( stanie w kolejce plus poczekanie na przygotowanie drinków). Barmani raczej kiepscy (większość drinków przygotowywanych jest ze ściąg, ponieważ nie posiadają takiej wiedzy). Dodatkowo drogo-za średniej klasy drinka od 10 zł wzwyż. Nie ma możliwości zakupienia ciepłego posiłku-jedynie paluszki, chipsy itp. Rzuca się w oczy ilość niepełnoletnich w lokalu. Próbujemy potańczyć-niestety parkiet zbyt ciasny a muzyka zbyt głośna. DJ kiepski- nie bardzo potrafi wyczuć gusta publiczności. Kiedy już zaczyna dobrze grać i ludzie się bawią nagle zmienia styl i na parkiecie robi się pusto. Postanawiam zagrać w bilard- rozwiązanie dobre-czas nalicza się od momentu wyciągnięcia bil ze specjalnej szuflady i po włożeniu ich ponownie do środka i zamknięciu czas się zatrzymuje. To uczciwe rozwiązanie. Stoły raczej brudne- z zaciekami i źle wypoziomowane. Dla kogoś o statusie "profi" to raczej porażka. Muzyka coraz głośniejsza więc nie ma możliwości porozmawiania z przyjaciółmi. Krzyczymy sobie do uszu. Postanawiamy zagrać w bowling. Obsługa recepcji bowlingowej niewzruszona siedzi na krzesełkach. Chcemy zagrać, pytamy o ceny. Niestety obsługa nawet nie wie, o czym mówimy ponieważ nad recepcją podwieszony jest ogromny głośnik. Krzyczymy sobie do uszu i w końcu dostajemy do ręki ulotkę z cennikiem. Ceny zależne są od pory dnia i tygodnia. Trochę dla nas za drogo-60 zł za godzinę gry. Odpuszczamy bowling, obsługa nas zresztą do tego nie zachęca-wręcz przeciwnie- wdaje się w dyskusje z innym klientem żądającym zwrotu pieniędzy za kolejne zacięcie się jego toru. Odpuszczam więc bowling. Postanawiam sprawdzić antresole-tam jeszcze głośniej ponieważ głośniki podwieszone są pod sufitem. Bar również okrągły i podobna sytuacja do tego na dole. Kelnerek brak. Jestem głodny-postanawiam wyjść z lokalu do restauracji umieszczonej w sąsiedztwie. Po zjedzeniu chcę wrócić do FUN CITY-nie mogę! Okazuje się, że po wyjściu mój bilet przestał być ważny i muszę zakupić następny. Już nie wchodzę-dziękuję za takie potraktowanie i wracam do domu. Następnego dnia wracam tam z dziećmi. Wstęp darmowy, gramy w bowling-cena przystępna bo jest niedziela rano-wakacyjna promocja to 30 zł za godzinę. Muszę sam chodzić do baru bo chociaż ludzi w lokalu niewielu kelnerka do mnie nie podchodzi. Na barze tracę wiele minut przeznaczonych na grę. W tle leci muzyka-bardzo głośno-proszę o ściszenie. Chwilowo robi się ciszej lecz po chwili znowu gza głośno. Tor do gry zacina mi się 4 razy podczas godziny! Nie dostaje za to ani przeprosin ani gratisowych minut. Proszę o kierownika-ten wygląda na mocno "zmęczonego". Nie docierają do niego moje argumenty. Wracam do domu zniesmaczony.
Fun City jest reklamowane jako największe centrum rozrywki na Śląsku. Dojazd dogodny-lokal położony jest w największym centrum handlowym w regionie-Silesia City Center. Lokal usytuowany na pierwszym piętrze, podziemny oraz zewnętrzny parking plus jeden strzeżony (nie ma więc problemów z pozostawieniem samochodu). Lokal to ogromna powierzchnia-dwa bary( w tym jeden na antresoli), sala z automatami do gier, 12 stołów bilardowych oraz 12 torów do kręgli plus parkiet dyskoteki. Na początek ochrona-od 21:00 nie można wejść w sportowym obuwiu-jest to złe dla osób których nie interesuje dyskoteka lecz zwykła rozgrywka w kręgle. Nie ma drugiego wejścia, więc dla osoby, która przyszła pograć w bowling o tej godzinie i nie ubrała się "galowo" lokal jest zamknięty. Po wejściu uderza czerwono-czarna tonacja w jakiej utrzymany jest lokal. Dosyć nowocześnie lecz stanowczo za ciemno. Siadanie przy stoliku nie równa się niczemu, ponieważ kelnerki wydają się zbyt dobrze bawić dyskoteką, więc nie ma co liczyć na złożenie zamówienia. Pozostaje podejście do baru, który jest okrągły- 4 stanowiska barmańskie. Nie jest to jednak proste bowiem takich klientów jak my jest tam więcej więc czeka się w kolejce. Na realizacje zamówienia traci się około 30 min( stanie w kolejce plus poczekanie na przygotowanie drinków). Barmani raczej kiepscy (większość drinków przygotowywanych jest ze ściąg, ponieważ nie posiadają takiej wiedzy). Dodatkowo drogo-za średniej klasy drinka od 10 zł wzwyż. Nie ma możliwości zakupienia ciepłego posiłku-jedynie paluszki, chipsy itp. Rzuca się w oczy ilość niepełnoletnich w lokalu. Próbujemy potańczyć-niestety parkiet zbyt ciasny a muzyka zbyt głośna. DJ kiepski- nie bardzo potrafi wyczuć gusta publiczności. Kiedy już zaczyna dobrze grać i ludzie się bawią nagle zmienia styl i na parkiecie robi się pusto. Postanawiam zagrać w bilard- rozwiązanie dobre-czas nalicza się od momentu wyciągnięcia bil ze specjalnej szuflady i po włożeniu ich ponownie do środka i zamknięciu czas się zatrzymuje. To uczciwe rozwiązanie. Stoły raczej brudne- z zaciekami i źle wypoziomowane. Dla kogoś o statusie "profi" to raczej porażka. Muzyka coraz głośniejsza więc nie ma możliwości porozmawiania z przyjaciółmi. Krzyczymy sobie do uszu. Postanawiamy zagrać w bowling. Obsługa recepcji bowlingowej niewzruszona siedzi na krzesełkach. Chcemy zagrać, pytamy o ceny. Niestety obsługa nawet nie wie, o czym mówimy ponieważ nad recepcją podwieszony jest ogromny głośnik. Krzyczymy sobie do uszu i w końcu dostajemy do ręki ulotkę z cennikiem. Ceny zależne są od pory dnia i tygodnia. Trochę dla nas za drogo-60 zł za godzinę gry. Odpuszczamy bowling, obsługa nas zresztą do tego nie zachęca-wręcz przeciwnie- wdaje się w dyskusje z innym klientem żądającym zwrotu pieniędzy za kolejne zacięcie się jego toru. Odpuszczam więc bowling. Postanawiam sprawdzić antresole-tam jeszcze głośniej ponieważ głośniki podwieszone są pod sufitem. Bar również okrągły i podobna sytuacja do tego na dole. Kelnerek brak. Jestem głodny-postanawiam wyjść z lokalu do restauracji umieszczonej w sąsiedztwie. Po zjedzeniu chcę wrócić do FUN CITY-nie mogę! Okazuje się, że po wyjściu mój bilet przestał być ważny i muszę zakupić następny. Już nie wchodzę-dziękuję za takie potraktowanie i wracam do domu. Następnego dnia wracam tam z dziećmi. Wstęp darmowy, gramy w bowling-cena przystępna bo jest niedziela rano-wakacyjna promocja to 30 zł za godzinę. Muszę sam chodzić do baru bo chociaż ludzi w lokalu niewielu kelnerka do mnie nie podchodzi. Na barze tracę wiele minut przeznaczonych na grę. W tle leci muzyka-bardzo głośno-proszę o ściszenie. Chwilowo robi się ciszej lecz po chwili znowu gza głośno. Tor do gry zacina mi się 4 razy podczas godziny! Nie dostaje za to ani przeprosin ani gratisowych minut. Proszę o kierownika-ten wygląda na mocno "zmęczonego". Nie docierają do niego moje argumenty. Wracam do domu zniesmaczony.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.