Poszłam na niedzielny obiad.Usiadłyśmy w tzw.ogródku, pod parasolami, na zamówione potrawy czekałyśmy 50 min, moje naleśniki za szpinakiem były zimne, obiad mojej mamy - kotlet drobiowy - zupełnie nie pobity, twardy. Nad głowami latały nam gołębie, siadały na sąsiednich stolikach, nikt z obsługi ich nie przeganiał. W czasie obiadu zadzwonił do mnie kolega, gdy dowiedział się, gdzie jestem, powiedział:"byłem tam raz i więcej nie pójdę, wiekami czeka się na niesmaczne jedzenie. Kelnerka nie zaproponowała nam ani deseru ani napojów, na stolikach brakowało serwetek.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.