Zacznę od tego, że moja wizyta w salonie spowodowana była zakupem kuponu rabatowego na popularnym portalu rabatowym. Skoro kupiłam, to potrzeba wykorzystać. Kwestia umówienia się na wizytę graniczyła z cudem. Albo nikt nie odbierał, albo podawali termin za 2 miesiące. W końcu, za n-tym podejściem udało mi się wybłagać szybki termin. Co się okazało - szyld salonu z nazwą inną niż podana na kuponie, fantastyczny salon okazał się tanią imitacją salonu fryzjerskiego, ze starymi plakatami z fryzurami, obskurną kanapą w miejscu czekania, i innymi dość wysłużonymi akcesoriami fryzjerskimi. W salonie trzy pracownice i żywego ducha więcej nie było, nie rozumiem zatem jaki był problem z umówieniem wizyty. Ale dojdę do sedna - nie wiem czy w taki sposób traktuje się tylko klientów z kuponem, czy wszystkich, ale Pani fryzjerka musi jeszcze dużo poćwiczyć zwłaszcza w kwestii delikatności. Mycie włosów nie było relaksem, a szarpaniną mojej głowy, do osuszenia włosów użyto starego śmierdzącego ręcznika, a na koniec po założeniu maseczki na włosy założono mi wielorazowy (!!!) foliowy czepek - nie mam pewności co do zapewnienia standardów higieny w tym przypadku, a raczej targają mną spore obawy. Na samym końcu włosy me wymodelowano, a właściwie jedynie wysuszono. Przy okazji nieostrożna Pani fryzjer zadrapała mi swym pazurem ucho. Pół moich włosów przy tym modelowaniu pozostało na szczotce. Wizyta bardziej stresująca niż relaksująca - z pewnością więcej tam nie wrócę. Aha, jeden pozytyw jest taki, że mają dużo gazetek typu Party czy też Flesz - można poczytać.
Zacznę od tego, że moja wizyta w salonie spowodowana była zakupem kuponu rabatowego na popularnym portalu rabatowym. Skoro kupiłam, to potrzeba wykorzystać. Kwestia umówienia się na wizytę graniczyła z cudem. Albo nikt nie odbierał, albo podawali termin za 2 miesiące. W końcu, za n-tym podejściem udało mi się wybłagać szybki termin. Co się okazało - szyld salonu z nazwą inną niż podana na kuponie, fantastyczny salon okazał się tanią imitacją salonu fryzjerskiego, ze starymi plakatami z fryzurami, obskurną kanapą w miejscu czekania, i innymi dość wysłużonymi akcesoriami fryzjerskimi. W salonie trzy pracownice i żywego ducha więcej nie było, nie rozumiem zatem jaki był problem z umówieniem wizyty. Ale dojdę do sedna - nie wiem czy w taki sposób traktuje się tylko klientów z kuponem, czy wszystkich, ale Pani fryzjerka musi jeszcze dużo poćwiczyć zwłaszcza w kwestii delikatności. Mycie włosów nie było relaksem, a szarpaniną mojej głowy, do osuszenia włosów użyto starego śmierdzącego ręcznika, a na koniec po założeniu maseczki na włosy założono mi wielorazowy (!!!) foliowy czepek - nie mam pewności co do zapewnienia standardów higieny w tym przypadku, a raczej targają mną spore obawy. Na samym końcu włosy me wymodelowano, a właściwie jedynie wysuszono. Przy okazji nieostrożna Pani fryzjer zadrapała mi swym pazurem ucho. Pół moich włosów przy tym modelowaniu pozostało na szczotce. Wizyta bardziej stresująca niż relaksująca - z pewnością więcej tam nie wrócę. Aha, jeden pozytyw jest taki, że mają dużo gazetek typu Party czy też Flesz - można poczytać.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.