Przyszłam po wyniki. Zastałam w rejestracji dwie pielęgniarki tak zajęte romową, że zupełnie nie zwracały uwagi na moje pytanie. Poczułam się, jakbym im przeszkadzała. Odczekałam chwilę, aż łaskawie skończą, po czym powtórzyłam pytanie. Jedna akurat wychodziła i mówiła, że przyszły badania - i tu padło moje nazwisko. Po chwili obie zorientowały się: "Ach, to pani badania. Tak są." Dobrze, że powiedziały, do którego gabinetu mam iść.

Przyszłan na badanie krwi. Przygotowałam się na długie stanie w kolejce, a spotkała mnie bardzo miła niespdzianka w postaci jej braku. Musiałam naprawdę długo tu nie przychodzić, skoro widzę takie cuda. Pani w okienku spytała z jakiej przychodzi jestem, potem spytała o skierowanie i lekarza, a na końcu kazała chwilkę poczekać na probówki. Trwało to chwilkę. Wręczyła mi je i miałam przejść do gabinetu. Tam pielęgniarka pobrała mi krew. Zapytałam, kiedy mogę się spodziewać wyników. Ponieważ byłam z innej przychodni, będą dopiero po weekendzie. Naprawdę nie spodziewałam się tak szybko stamtąd wyjść. Miła odmiana.