Ponownie odwiedziłam Żłobek Miejski nr 1 w Toruniu, by dowiedzieć się o miejsce mojego dziecka w tymże żłobku. Żeby do budynku wejść, trzeba dzwonić domofonem. Nacisnęłam guzik z napisem KUCHNIA. Otworzono mi drzwi. Zaraz też wyszła jedna z kucharek i stwierdziła, że przez domofon nic nie było słychać. Powiedziałam, że idę do pani dyrektor. Po wejściu na górę, gdy stanęłam pod gabinetem pani dyrektor, słychać było że ktoś jest w środku. Trwała rozmowa. Postanowiłam zaczekać. Po chwili ktoś wyszedł i zapukałam do drzwi. Pani dyrektor zaprosiła mnie do środka. Poinformowałam, że chciałam potwierdzić gotowość oddania dziecka do żłobka. Pani wyjęła z szafy gruby segregator. Zapytała mnie o nr przyjęcia dziecka jeśli pamiętam. Znalazła dokumenty syna. Poprosiła bym podpisała oświadczenie o dalszej gotowości oddania dziecka. Zaznaczyła datę mojego stawiennictwa. Poinformowała kiedy będą wyniki naboru. Na moje pytanie czemu nie ma elektronicznego naboru tak jak w przypadku przedszkoli pani odpowiedziała, że miasto nie zafundowało żłobkom takiego udogodnienia i że w związku z tym zbiera sie komisja. Zostałam poinformowana o kryteriach naboru. zapytałam jeszcze jakie dokumenty trzeba mieć by udowodnić, że jest się samotnym rodzicem. Po chwili zadzwonił telefon i pani dyrektor go odebrała, więc postanowiłam się pożegnać licząc na cud, by moje dziecko dostało miejsce w tej jednej z trzech placówek w mieście.
Ponownie odwiedziłam Żłobek Miejski nr 1 w Toruniu, by dowiedzieć się o miejsce mojego dziecka w tymże żłobku. Żeby do budynku wejść, trzeba dzwonić domofonem. Nacisnęłam guzik z napisem KUCHNIA. Otworzono mi drzwi. Zaraz też wyszła jedna z kucharek i stwierdziła, że przez domofon nic nie było słychać. Powiedziałam, że idę do pani dyrektor. Po wejściu na górę, gdy stanęłam pod gabinetem pani dyrektor, słychać było że ktoś jest w środku. Trwała rozmowa. Postanowiłam zaczekać. Po chwili ktoś wyszedł i zapukałam do drzwi. Pani dyrektor zaprosiła mnie do środka. Poinformowałam, że chciałam potwierdzić gotowość oddania dziecka do żłobka. Pani wyjęła z szafy gruby segregator. Zapytała mnie o nr przyjęcia dziecka jeśli pamiętam. Znalazła dokumenty syna. Poprosiła bym podpisała oświadczenie o dalszej gotowości oddania dziecka. Zaznaczyła datę mojego stawiennictwa. Poinformowała kiedy będą wyniki naboru. Na moje pytanie czemu nie ma elektronicznego naboru tak jak w przypadku przedszkoli pani odpowiedziała, że miasto nie zafundowało żłobkom takiego udogodnienia i że w związku z tym zbiera sie komisja. Zostałam poinformowana o kryteriach naboru. zapytałam jeszcze jakie dokumenty trzeba mieć by udowodnić, że jest się samotnym rodzicem. Po chwili zadzwonił telefon i pani dyrektor go odebrała, więc postanowiłam się pożegnać licząc na cud, by moje dziecko dostało miejsce w tej jednej z trzech placówek w mieście.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.