Rano odprowadziłam moją 3-letnią wnuczkę do przedszkola. Wchodząc z dzieckiem za furtkę zauważyłam, że na trawniku leżą porozrzucane gałązki przycinanych niedawno krzewów. Robiło to wrażenie bałaganu, a co gorsza mogło być zagrożeniem dla dzieci. Drzwi przedszkola były oczywiście zamknięte, ale gdy zadzwoniłyśmy, to pani przedszkolanka umożliwiła nam wejście, sprawdzając jednocześnie, kto wchodzi do budynku. W przestronnym korytarzu dzieci mają urządzoną wygodną szatnię. Razem z nami w szatni przebierała się jeszcze jedna dziewczynka. Po chwili po obie dziewczynki przyszła uśmiechnięta wychowawczyni i zabrała je na śniadanie. Rozejrzałam się po szatni, szukając jadłospisu. Oprócz jadłospisu, na ścianie było jeszcze dużo innych kartek z regulaminami, zawiadomieniami. Brakowało tylko czegoś kolorowego, wykonanego przez dzieci. Cała szatnia, choć schludna i dobrze wyposażona wydawała się smutnym pomieszczeniem.
Rano odprowadziłam moją 3-letnią wnuczkę do przedszkola. Wchodząc z dzieckiem za furtkę zauważyłam, że na trawniku leżą porozrzucane gałązki przycinanych niedawno krzewów. Robiło to wrażenie bałaganu, a co gorsza mogło być zagrożeniem dla dzieci. Drzwi przedszkola były oczywiście zamknięte, ale gdy zadzwoniłyśmy, to pani przedszkolanka umożliwiła nam wejście, sprawdzając jednocześnie, kto wchodzi do budynku. W przestronnym korytarzu dzieci mają urządzoną wygodną szatnię. Razem z nami w szatni przebierała się jeszcze jedna dziewczynka. Po chwili po obie dziewczynki przyszła uśmiechnięta wychowawczyni i zabrała je na śniadanie. Rozejrzałam się po szatni, szukając jadłospisu. Oprócz jadłospisu, na ścianie było jeszcze dużo innych kartek z regulaminami, zawiadomieniami. Brakowało tylko czegoś kolorowego, wykonanego przez dzieci. Cała szatnia, choć schludna i dobrze wyposażona wydawała się smutnym pomieszczeniem.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.