O miejscu dowiedziałam się z Happyday. Mimo częstego przechodzenia tamtędy nie wiedziałam, że jest tam takie miejsce - napisy na szybach są praktycznie niewidoczne. Jako, że w miejscu tym serwowana jest kuchnia wegetariańska zabranie tam męża było bardzo ryzykowne. Szczególnie, że ani na ich stronie, ani w ofercie nie było choćby przykładowego menu. Na miejscu okazało się, że do wyboru są dwie zupy i 3 dania główne. Zamówienie jednak nie było takie łatwe - po obsłużeniu poprzedniej osoby do lokalu weszli znajomi pani właścicielki/kierowniczki(?), więc poszła rozmawiać z nimi. W międzyczasie dość nerwowo dwójka młodszych osób próbowała wydać wcześniejsze zamówienia. Mieli z tym chyba większy problem, panował jakiś bałagan więc stałam przy ladzie z 5-10 minut licząc, że ktoś przyjmie zamówienie. W końcu udało się. Pani obsługująca była życzliwa, uśmiechnięta, jednak niewiele to pomogło po takim czasie oczekiwania. Zanim dostaliśmy jedzenie zdążyliśmy naprawdę zgłodnieć, jednak okazało się, że kucharz również nie popisał się. Po opisach miejsca liczyłam na zdrową żywność, a na talerzu znajdywały się ociekające tłuszczem w niektórych miejscach zbyt mocno spieczone ziemniaki posypane w dużym stopniu spaloną cebulą. Surówka były najprawdopodobniej wyciągnięta z lodówki bo była lodowata i przez dłuższy czas ciężko było ją jeść. Dobrze, że korzystaliśmy z bonu, więc nie straciliśmy za wiele..
O miejscu dowiedziałam się z Happyday. Mimo częstego przechodzenia tamtędy nie wiedziałam, że jest tam takie miejsce - napisy na szybach są praktycznie niewidoczne. Jako, że w miejscu tym serwowana jest kuchnia wegetariańska zabranie tam męża było bardzo ryzykowne. Szczególnie, że ani na ich stronie, ani w ofercie nie było choćby przykładowego menu. Na miejscu okazało się, że do wyboru są dwie zupy i 3 dania główne. Zamówienie jednak nie było takie łatwe - po obsłużeniu poprzedniej osoby do lokalu weszli znajomi pani właścicielki/kierowniczki(?), więc poszła rozmawiać z nimi. W międzyczasie dość nerwowo dwójka młodszych osób próbowała wydać wcześniejsze zamówienia. Mieli z tym chyba większy problem, panował jakiś bałagan więc stałam przy ladzie z 5-10 minut licząc, że ktoś przyjmie zamówienie. W końcu udało się. Pani obsługująca była życzliwa, uśmiechnięta, jednak niewiele to pomogło po takim czasie oczekiwania. Zanim dostaliśmy jedzenie zdążyliśmy naprawdę zgłodnieć, jednak okazało się, że kucharz również nie popisał się. Po opisach miejsca liczyłam na zdrową żywność, a na talerzu znajdywały się ociekające tłuszczem w niektórych miejscach zbyt mocno spieczone ziemniaki posypane w dużym stopniu spaloną cebulą. Surówka były najprawdopodobniej wyciągnięta z lodówki bo była lodowata i przez dłuższy czas ciężko było ją jeść. Dobrze, że korzystaliśmy z bonu, więc nie straciliśmy za wiele..
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.