Z powodu urwanego sznurowadła podczas wiązania obuwia udałem się z prowizorycznie zawiązanym butem do sklepu obuwniczego. Zależało mi na czasie realizacji dlatego wybrałem sklep na Rynku z powodu bliskiej lokalizacji sklepu od mojej pracy. Przed sklepem panował porządek - brak śmieci, witryny czyste za szybą widać prezentowany asortyment ( obuwie męskie, damskie, oraz akcesoria w postaci sznurówek oraz past do butów). Po wejściu przeszedłem cały sklep ponieważ sznurowadła wraz z pastami do butów znajdowały się na końcu sklepu. Po drodze sprawdziłem prezentowany towar na półkach. Buty bardzo estetycznie ułożone na pudełkach odpowiednio rozmieszczone wg. typu obuwia oraz rozmiaru ( zimowe, sportowe, wizytowe, męskie, damskie, dziecięce). Ceny oferowanych produktów znajdowały się pod podeszwą. Podłoga w sklepie również czysta, dodatkowo zapach nowych butów unoszący się w sklepie zachęcał do ich zakupów. Kiedy stanąłem przed półką, na której znajdowały się sznurowadła zacząłem się zastanawiać nad wyborem odpowiednich ze względu na ich rozmiary 90 cm., 100 cm., oraz 120 cm. jak również ze względu na ich szerokość. W sklepie znajdowały się 2 pracownice. Młodsza stała za kasą natomiast starsza w wieku 27-30 lat z krótkimi blond włosami, ubrana w bluzę oraz jeansy obsługiwała klientkę w wieku 45 lat wybierającą długie zimowe kozaki. Podszedłem do kasy w celu uzyskania pomocy. Młoda kobieta w wieku 19-20 lat z ciemnymi włosami oraz okularami na nosie bez powitania od razu zapytała się w czym może pomóc. Oznajmiając, że interesują mnie sznurówki do butów zimowych koloru brązowego. Kasjerka bez większego zastanowienia odpowiedziała, że sklep nie posiada takich w swojej ofercie. Kobieta nie wykazała chęci pomocy - podejścia do półki w celu poszukania sznurówek czy tez sprawdzeniu w systemie bądź na magazynie. Wychodząc kasjerka nie pożegnała mnie ale za to zajęła się pisaniem sms-a.