Byłam dziś ze sprawą firmową w sądzie. Przy wejściu głównym wita zawsze sympatyczna i uśmiechnięta (choć nieraz dowcipkująca) ochrona. Panowie są umundurowani i sprawdzają rzetelnie, ale nie nachalnie bezpieczeństwo. Często pytają dokąd petent zmierza aby pomóc go nakierować, ja jednak wiedziałam gdzie iść więc pewnym krokiem podążyłam przed siebie do kasy sądu. Pani w okienku obsłużyła mnie ekspresowo, nie było kolejki. Spytałam się dla potwierdzenia czy mam się udać do pokoju obok aby złożyć wniosek. Pani potwierdziła. Po wejściu do biura podawczego zauważyłam, że rezyduje tam jedna osoba, pani w wieku około 40 lat, siedziała bokiem do wejścia przy stanowisku z komputerem. Odpowiedziała na moje „dzień dobry” i zaraz przyszła mnie obsłużyć. Fachowym okiem przeglądnęła dokumenty i od razu zauważyła pewne braki. Wytłumaczyła mi, że w razie jakiekolwiek nieścisłości otrzymamy pismo od sędziego i potwierdziła na kopii przyjęcie wniosku. Sprawa była załatwiona. Podziękowałam i wyszłam.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.