Cafe&Lunch Filigrando

(4.25)

Dodaj opinię

Firma nie otrzymała jeszcze żadnego certyfikatu jakości obsługi.

Firma nie korzysta z możliwości odpowiadania swoim klientom.

Firma nie jest aktywnym uczestnikiem Polskiego Programu Jakości Obsługi.

Opinie (2 z 2)

Na początek wizyty...
Na początek wizyty mojej i moich rodziców w Starym Browarze wybraliśmy się na przekąskę do Filigrando - które znamy już od lat i wielokrotnie odwiedzaliśmy z sentymentem. Przez duży mróz (-12 stopni) weszliśmy do środka lokalu. Znaleźliśmy odpowiedni stolik. Po chwili podszedł do nas kelner i zostawił menu. Od razu zauważyłam zmianę od ostatniej wizyty - zawsze przytulne wnętrze ochłodziło się - słomiane, kremowe, i kolorowe dodatki ustąpiły zimnej i ascetycznej bieli oraz szarości. Zamówiliśmy trzy sałatki estońskie i herbaty oraz piwo dla taty. Było zimno, więc otuliliśmy się kurtkami. Gdy poszłam do toalety okazałą się zamknięta na klucz - myślałam, że jest nieczynna, więc zapytałam przy barze czy to prawda - okazało się że muszę sama sobie otworzyć drzwi kluczykiem w zamku. Po wejściu do toalety okazało się, że jest tam potwornie zimno, woda w kranie lodowata. Widać było, że trochę nieudolnie próbowano zaizolować szklaną ścianę styropianem. Czystość wnętrza była przyzwoita. Jeśli chodzi o jedzenie to napoje i sałatki dostaliśmy dosyć szybko. Smak był.... wyjątkowo przeciętny. Praktycznie same warzywa bez smaku (wiadomo - w zimie są gorszej jakości) - sos był absolutnie bez wyrazu. By ratować sałatkę poprosiłam o ocet balsamiczny i szybko go dostałam - ale nową butelkę - zapakowaną. Musiałam sama ją otworzyć, od foliować - przyznam że z małym mocowaniem się. Niewiele pomógł ten ocet, ale można było już zjeść tą sałatkę. Najlepsza z tego wszystkiego była ciepła, chrupiąca bagietka z pieca - ale niestety bez masełka. Herbata była przeciętna - podana w małym czajniczku. Po zapłaceniu o wiele za wysokiego rachunku jak za jakość otrzymanych produktów wyszliśmy. Przez resztę dnia wszyscy czuliśmy się źle po zjedzeniu sałatek. Konieczne było wzięcie kropli żołądkowych. Z wielkim smutkiem musimy skreślić miłe niegdyś i bardzo smaczne miejsce, które wyjątkowo pogorszyło się po zmianie właściciela na firmę "Gruszecki". Szczerze nie polecam.

zarejestrowany-uzytkownik

05.02.2012

Placówka

Poznań, Półwiejska 32

Nie zgadzam się (0)
Lokal Cafe&Lunch Filigrando...
Lokal Cafe&Lunch Filigrando mieści się w Starym Browarze. Pomieszczenie ma ciekawy wystrój. Mnóstwo ozdób, bibelotów, które tworzą ciekawą całość. Jest przytulnie i zacisznie, to fajne miejsce na przerwę w zakupach. Można się tam napić bardzo dobrej, aromatycznej kawy, zjeść coś słodkiego, dostaniemy tam też dania lunchowo-obiadowo. Kuchnia bardzo smaczna. Nie jest tanio, ale ceny też nie są bardzo przesadzone, można się tam udać bez widma bankructwa po zapłaceniu rachunku. Kelnerka obsługująca nasz stolik była sympatyczna, wyczerpująco udzielała informacji na temat menu. Na zamówienie nie trzeba było długo czekać.

Born

11.08.2011

Placówka

Poznań, Półwiejska 32

Nie zgadzam się (3)

Cafe&Lunch Filigrando

Jesteś właścicielem tego miejsca?

Poinformuj nas i przejmij zarządzenie wizytówką tej firmy.

Firma nie jest uczestnikiem
Polskiego Programu
Jakości Obsługi
Zobacz więcej

Czy te firmy wypadają lepiej niż Cafe&Lunch Filigrando?

Zgadzasz się z ostatnią opinią na temat firmy?

Na początek wizyty...
Na początek wizyty mojej i moich rodziców w Starym Browarze wybraliśmy się na przekąskę do Filigrando - które znamy już od lat i wielokrotnie odwiedzaliśmy z sentymentem. Przez duży mróz (-12 stopni) weszliśmy do środka lokalu. Znaleźliśmy odpowiedni stolik. Po chwili podszedł do nas kelner i zostawił menu. Od razu zauważyłam zmianę od ostatniej wizyty - zawsze przytulne wnętrze ochłodziło się - słomiane, kremowe, i kolorowe dodatki ustąpiły zimnej i ascetycznej bieli oraz szarości. Zamówiliśmy trzy sałatki estońskie i herbaty oraz piwo dla taty. Było zimno, więc otuliliśmy się kurtkami. Gdy poszłam do toalety okazałą się zamknięta na klucz - myślałam, że jest nieczynna, więc zapytałam przy barze czy to prawda - okazało się że muszę sama sobie otworzyć drzwi kluczykiem w zamku. Po wejściu do toalety okazało się, że jest tam potwornie zimno, woda w kranie lodowata. Widać było, że trochę nieudolnie próbowano zaizolować szklaną ścianę styropianem. Czystość wnętrza była przyzwoita. Jeśli chodzi o jedzenie to napoje i sałatki dostaliśmy dosyć szybko. Smak był.... wyjątkowo przeciętny. Praktycznie same warzywa bez smaku (wiadomo - w zimie są gorszej jakości) - sos był absolutnie bez wyrazu. By ratować sałatkę poprosiłam o ocet balsamiczny i szybko go dostałam - ale nową butelkę - zapakowaną. Musiałam sama ją otworzyć, od foliować - przyznam że z małym mocowaniem się. Niewiele pomógł ten ocet, ale można było już zjeść tą sałatkę. Najlepsza z tego wszystkiego była ciepła, chrupiąca bagietka z pieca - ale niestety bez masełka. Herbata była przeciętna - podana w małym czajniczku. Po zapłaceniu o wiele za wysokiego rachunku jak za jakość otrzymanych produktów wyszliśmy. Przez resztę dnia wszyscy czuliśmy się źle po zjedzeniu sałatek. Konieczne było wzięcie kropli żołądkowych. Z wielkim smutkiem musimy skreślić miłe niegdyś i bardzo smaczne miejsce, które wyjątkowo pogorszyło się po zmianie właściciela na firmę "Gruszecki". Szczerze nie polecam.