Przy okazji trzydniowego pobytu w Sopocie miałem okazję być wraz ze znajomymi osobami zakwaterowany w hostelu Central Hostel. Zakwaterowanie wstępnie obejmowało jedną noc w pokoju 6 osobowym a doba hotelowa zaczynała się od godziny 12:00. Na miejscu stawiliśmy się o godz. 12:10 czym wywołaliśmy w ośrodku niezrozumiały dla nas popłoch. Dość szybko okazało się, iż powodem bieganiny personelu są jeszcze nieprzygotowane do przyjęcia gości pokoje. Staliśmy, więc tak z bagażami po nieprzespanej nocy w pociągu i zastanawialiśmy się, ile to potrwa. Pani z obsługi w pewnym momencie zasugerowała abyśmy usiedli sobie w pokoju obok gdyż może to potrwać kilkanaście minut a w tym czasie druga Pani sprzątaczka biegała ze zmiotką, szufelka i kompletami świeżej pościeli. Próbując wypełnić czas podjęliśmy rozmowę z personelem na temat warunków zakwaterowania, ewentualnego przedłużenia pobytu i ceny gdyż za pierwszą noc płacił kolega i ceny nie znaliśmy. Okazało się, iż jest możliwość przedłużenia pobytu w cenie 70 zł od osoby. Dowiedzieliśmy się również, że w tej cenie mamy zapewnione śniadanie kontynentalne. Tak minęło pół godziny w czasie, której zostały w końcu przygotowane pokoje i mogliśmy się rozgościć. W pokoju oprócz czterech łóżek stolika, dwóch krzeseł i zbędnego pieca kaflowego nie było żadnych mebli. Łóżka okazały się być piętrowe a pod każdym z nich znajdowało się coś na wzór schowka/pawlacza, który miał służyć, jako szafa. Schowek był zabezpieczony zwykłą zawleczką, kawałkiem drutu wisiała natomiast informacja na nim o możliwości skorzystania z kłódki. Wynajęcie 3zł/dobę, kupno 9zł. Po otwarciu tych „szaf” można było zauważyć, iż Pani sprzątaczka nie pamiętała o nich już bardzo długo i zalegała w nich gruba warstwa kurzu, choć w perspektywie konieczności sprzątania w takim tempie, gdy goście czekają pod drzwiami nie powinno to dziwić. Wkrótce zauważyliśmy, że z toalety oprócz nas czterech korzystać będzie również piąta osoba a droga do łazienki przebiega przez pokój tej osoby. Dalsza cześć pobytu również obfitowała w „atrakcje”. Dosyć szybko przekonaliśmy się, że w łazience niema ciepłej wody. Poszedłem zgłosić to do recepcji gdzie zapewniono mnie, iż po prostu nie zdążyła się nagrzać i potrzeba na to 20-40 min. Nie pozostało nic innego jak czekać po równo 40 minutach ze zdziwieniem stwierdziliśmy ze wody nawet lekko ciepłej nadal brak. Poszedłem raz jeszcze i poprosiłem osobę z obsługi, aby poszła sprawdzić, bo być może coś jest niewłączone i dlatego woda nie chce się grzać. Pani udała się ze mną i sprawdzając osobiście stwierdziła, że wszystko jest w porządku oraz że woda niebawem będzie. Tak minęła jeszcze godzina…W tym czasie część osób wykapała się w zimnej wodzie, ale pozostały jeszcze dziewczyny z problemem umycia włosów. Raz jeszcze udałem się do osoby z obsługi, która po raz kolejny pofatygowała się do łazienki i przypomniała sobie, że tydzień temu wymieniany był bojler i że musiała zostać wyłączona ciepła woda na korytarzu. Obsługa zadzwoniła do jakiegoś serwisu, który to serwis poinstruował ja gdzie wodę włączyć. Kolejne 20 min i woda ciepła była. Brakło natomiast prądu… W jednej chwili wysiadło zasilanie na całym piętrze. Spowodowało to oczywiście wyłączenie podgrzewaczy wody, czyli jej brak w momencie kąpieli niektórych osób. Zaczęło się bieganie po korytarzu w poszukiwaniu odrobiny ciepłej wody z rur w innych łazienkach. Szczęściem nie zamknęliśmy drzwi gdyż wraz z odcięciem prądu przestały działać karty magnetyczne do otwierania pokoi. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia a to, co można było obserwować na korytarzu – bezcenne. Bieganina tym razem gości hotelowych od pokoju do recepcji w celu wyjaśnienia a także personelu z latarkami szukającego bezpieczników. Do końca dnia nie doświadczyliśmy więcej niespodzianek może właśnie, dlatego że wyszliśmy z ośrodka i wróciliśmy w nocy. Poranek postanowiliśmy rozpocząć od obiecanego śniadania, ale jak się okazało o umówionej godzinie (8: 30) nie było jeszcze pieczywa. Część osób została wiec w hostelu a trójka z nas udała się do miasta zjeść coś i odwiedzić plażę. Szczęście i odpoczynek na piasku nie trwał długo. Jak przekazali nam współlokatorzy mieliśmy pomimo spóźnionego zakwaterowania i uzgodnionej godziny wykwaterowania na 13:00 opuścić pokój do godziny 11:00 gdyż tak oznajmił im personel? W przeciwnym razie będziemy obciążeni kosztami pobytu za następną dobę. Źli i rozczarowani niesłownością obsługi spakowaliśmy swoje rzeczy i w 5 minut później znaleźliśmy miejsca na kwaterze prywatnej po 50 zł od osoby. Pozostał jednak niesmak związany z fatalną obsługą hostelu do poprawy, jakości której wystarczyłoby tylko trochę chęci i pracowitości osób tam zatrudnionych. Każdy z nas doszedł do wniosku, że jest to noclegownia do zarobienia jak największych pieniędzy w zamian za byle, jaką obsługę i warunki. Szczęściem pobyt z racji innych atrakcji udał się bardzo szczęśliwie.
Przy okazji trzydniowego pobytu w Sopocie miałem okazję być wraz ze znajomymi osobami zakwaterowany w hostelu Central Hostel. Zakwaterowanie wstępnie obejmowało jedną noc w pokoju 6 osobowym a doba hotelowa zaczynała się od godziny 12:00. Na miejscu stawiliśmy się o godz. 12:10 czym wywołaliśmy w ośrodku niezrozumiały dla nas popłoch. Dość szybko okazało się, iż powodem bieganiny personelu są jeszcze nieprzygotowane do przyjęcia gości pokoje. Staliśmy, więc tak z bagażami po nieprzespanej nocy w pociągu i zastanawialiśmy się, ile to potrwa. Pani z obsługi w pewnym momencie zasugerowała abyśmy usiedli sobie w pokoju obok gdyż może to potrwać kilkanaście minut a w tym czasie druga Pani sprzątaczka biegała ze zmiotką, szufelka i kompletami świeżej pościeli. Próbując wypełnić czas podjęliśmy rozmowę z personelem na temat warunków zakwaterowania, ewentualnego przedłużenia pobytu i ceny gdyż za pierwszą noc płacił kolega i ceny nie znaliśmy. Okazało się, iż jest możliwość przedłużenia pobytu w cenie 70 zł od osoby. Dowiedzieliśmy się również, że w tej cenie mamy zapewnione śniadanie kontynentalne. Tak minęło pół godziny w czasie, której zostały w końcu przygotowane pokoje i mogliśmy się rozgościć. W pokoju oprócz czterech łóżek stolika, dwóch krzeseł i zbędnego pieca kaflowego nie było żadnych mebli. Łóżka okazały się być piętrowe a pod każdym z nich znajdowało się coś na wzór schowka/pawlacza, który miał służyć, jako szafa. Schowek był zabezpieczony zwykłą zawleczką, kawałkiem drutu wisiała natomiast informacja na nim o możliwości skorzystania z kłódki. Wynajęcie 3zł/dobę, kupno 9zł. Po otwarciu tych „szaf” można było zauważyć, iż Pani sprzątaczka nie pamiętała o nich już bardzo długo i zalegała w nich gruba warstwa kurzu, choć w perspektywie konieczności sprzątania w takim tempie, gdy goście czekają pod drzwiami nie powinno to dziwić. Wkrótce zauważyliśmy, że z toalety oprócz nas czterech korzystać będzie również piąta osoba a droga do łazienki przebiega przez pokój tej osoby. Dalsza cześć pobytu również obfitowała w „atrakcje”. Dosyć szybko przekonaliśmy się, że w łazience niema ciepłej wody. Poszedłem zgłosić to do recepcji gdzie zapewniono mnie, iż po prostu nie zdążyła się nagrzać i potrzeba na to 20-40 min. Nie pozostało nic innego jak czekać po równo 40 minutach ze zdziwieniem stwierdziliśmy ze wody nawet lekko ciepłej nadal brak. Poszedłem raz jeszcze i poprosiłem osobę z obsługi, aby poszła sprawdzić, bo być może coś jest niewłączone i dlatego woda nie chce się grzać. Pani udała się ze mną i sprawdzając osobiście stwierdziła, że wszystko jest w porządku oraz że woda niebawem będzie. Tak minęła jeszcze godzina…W tym czasie część osób wykapała się w zimnej wodzie, ale pozostały jeszcze dziewczyny z problemem umycia włosów. Raz jeszcze udałem się do osoby z obsługi, która po raz kolejny pofatygowała się do łazienki i przypomniała sobie, że tydzień temu wymieniany był bojler i że musiała zostać wyłączona ciepła woda na korytarzu. Obsługa zadzwoniła do jakiegoś serwisu, który to serwis poinstruował ja gdzie wodę włączyć. Kolejne 20 min i woda ciepła była. Brakło natomiast prądu… W jednej chwili wysiadło zasilanie na całym piętrze. Spowodowało to oczywiście wyłączenie podgrzewaczy wody, czyli jej brak w momencie kąpieli niektórych osób. Zaczęło się bieganie po korytarzu w poszukiwaniu odrobiny ciepłej wody z rur w innych łazienkach. Szczęściem nie zamknęliśmy drzwi gdyż wraz z odcięciem prądu przestały działać karty magnetyczne do otwierania pokoi. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia a to, co można było obserwować na korytarzu – bezcenne. Bieganina tym razem gości hotelowych od pokoju do recepcji w celu wyjaśnienia a także personelu z latarkami szukającego bezpieczników. Do końca dnia nie doświadczyliśmy więcej niespodzianek może właśnie, dlatego że wyszliśmy z ośrodka i wróciliśmy w nocy. Poranek postanowiliśmy rozpocząć od obiecanego śniadania, ale jak się okazało o umówionej godzinie (8: 30) nie było jeszcze pieczywa. Część osób została wiec w hostelu a trójka z nas udała się do miasta zjeść coś i odwiedzić plażę. Szczęście i odpoczynek na piasku nie trwał długo. Jak przekazali nam współlokatorzy mieliśmy pomimo spóźnionego zakwaterowania i uzgodnionej godziny wykwaterowania na 13:00 opuścić pokój do godziny 11:00 gdyż tak oznajmił im personel? W przeciwnym razie będziemy obciążeni kosztami pobytu za następną dobę. Źli i rozczarowani niesłownością obsługi spakowaliśmy swoje rzeczy i w 5 minut później znaleźliśmy miejsca na kwaterze prywatnej po 50 zł od osoby. Pozostał jednak niesmak związany z fatalną obsługą hostelu do poprawy, jakości której wystarczyłoby tylko trochę chęci i pracowitości osób tam zatrudnionych. Każdy z nas doszedł do wniosku, że jest to noclegownia do zarobienia jak największych pieniędzy w zamian za byle, jaką obsługę i warunki. Szczęściem pobyt z racji innych atrakcji udał się bardzo szczęśliwie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.