W Sofie pełno, Angelo zamknięte, więc postanowiliśmy wypróbować nowe miejsce. O 16.00 w niedzielę było totalnie pusto, nikogo oprócz obsługi, po wyjściu wiem już dlaczego. Szkoda, że ta wiedza kosztowała mnie stówkę. Żeby była jasność przez godzinę nie zajrzał nikt.
Najpierw pani kelnerka pouczyła mnie, że nie ma czegoś takiego jak wina półsłodkie, i że PIJA SIĘ tylko wytrawne. Ach jak miło.
Pasta z sosem truflowym i orzechami włoskimi - 28 złotych. Masakra, ledwo ciepła podana na lodowatym talerzu smakowała niczym. Absolutnie niczym, trochę Knorrowym rosołkiem grzybowym, idealnie bez smaku, orzechów ani śladu, jeśli były zmielone na pył - ani śladu smakowego. Jestem wielkim fanem trufli jako dodatku do pasty - to było najgorsze wykonanie jakie w życiu jadłam.
Kaczka w pomarańczach z orzechowym puree - 36 złotych. Nie była ciepła, ani ledwo ciepła była zimna, po prostu zimna na równie lodowatym talerzu. Sformułowanie w pomarańczach oznacza uwaga... 3 plasterki surowej pomarańczy. Suchy, zimny kawałek kaczki obok letnie orzechowe puree, a obok 3 plasterki surowej pomarańczy - puree poprawne, mało wyrazisty smak orzechów.
Tiramisu - jak można zepsuć tiramisu? Bezkształtny kawałek wysokości omletu, podany w kilku kawałkach co próbowano przytuszować grubą warstwą mielonej czekolady chyba.
Niewyczuwalny posmak kawy, smakowało mokro i słodko. Pierwszy raz w życiu nie zjadłam tiramisu.
Czekoladowa impresja - czekoladowe ciastko na ciepło z płynnym środkiem podane z żurawinowym dżemem. Bardzo dobre, niezbyt słodkie, ciekawe w konsystencji, ładnie podane.
W podsumowaniu: zimne, bez smaku - ten obiad był po prostu niedobry. Zmarnowane popołudnie.
Nigdy więcej.
W Sofie pełno, Angelo zamknięte, więc postanowiliśmy wypróbować nowe miejsce. O 16.00 w niedzielę było totalnie pusto, nikogo oprócz obsługi, po wyjściu wiem już dlaczego. Szkoda, że ta wiedza kosztowała mnie stówkę. Żeby była jasność przez godzinę nie zajrzał nikt.
Najpierw pani kelnerka pouczyła mnie, że nie ma czegoś takiego jak wina półsłodkie, i że PIJA SIĘ tylko wytrawne. Ach jak miło.
Pasta z sosem truflowym i orzechami włoskimi - 28 złotych. Masakra, ledwo ciepła podana na lodowatym talerzu smakowała niczym. Absolutnie niczym, trochę Knorrowym rosołkiem grzybowym, idealnie bez smaku, orzechów ani śladu, jeśli były zmielone na pył - ani śladu smakowego. Jestem wielkim fanem trufli jako dodatku do pasty - to było najgorsze wykonanie jakie w życiu jadłam.
Kaczka w pomarańczach z orzechowym puree - 36 złotych. Nie była ciepła, ani ledwo ciepła była zimna, po prostu zimna na równie lodowatym talerzu. Sformułowanie w pomarańczach oznacza uwaga... 3 plasterki surowej pomarańczy. Suchy, zimny kawałek kaczki obok letnie orzechowe puree, a obok 3 plasterki surowej pomarańczy - puree poprawne, mało wyrazisty smak orzechów.
Tiramisu - jak można zepsuć tiramisu? Bezkształtny kawałek wysokości omletu, podany w kilku kawałkach co próbowano przytuszować grubą warstwą mielonej czekolady chyba.
Niewyczuwalny posmak kawy, smakowało mokro i słodko. Pierwszy raz w życiu nie zjadłam tiramisu.
Czekoladowa impresja - czekoladowe ciastko na ciepło z płynnym środkiem podane z żurawinowym dżemem. Bardzo dobre, niezbyt słodkie, ciekawe w konsystencji, ładnie podane.
W podsumowaniu: zimne, bez smaku - ten obiad był po prostu niedobry. Zmarnowane popołudnie.
Nigdy więcej.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.