Coffe&More

(1.00)

Dodaj opinię

Firma nie otrzymała jeszcze żadnego certyfikatu jakości obsługi.

Firma nie korzysta z możliwości odpowiadania swoim klientom.

Firma nie jest aktywnym uczestnikiem Polskiego Programu Jakości Obsługi.

Opinie (1 z 1)

Mała kafeteria w...
Mała kafeteria w centrum Auchan w Bielanach Wrocławskich. Nie powala wystrojem, wielkością, czy nachalną reklamą. Pierwszy raz, zupełnie nieświadomie, dokonałam tam zakupu parę miesięcy temu i zamiast rozkoszować się smakiem kawy i ciasta byłam na siebie wściekła. Tylko krezus mógł sobie pozwolić na wydanie takiej sumy, ok. 40 zł, za dwie białe kawy i dwa kawałeczki ciasta. Już wtedy postanowiłam omijać to miejsce z daleka, a jednak... W ostatnią sobotę córka wyciągnęła nas na plac zabaw w centrum Auchan. Z pełną premedytacją i ciekawością skierowałam swoje kroki do Coffe & More. Dlaczego? Chciałam się upewnić, że moje pierwsze wrażenie było ze wszech miar słuszne i co będę ukrywać - jeśli miały się potwierdzić moje wszelkie zarzuty, to tutaj jest idealne miejsce do opisania tego. Pierwsze, co rzuca się w oczy - jakikolwiek brak cennika czegokolwiek. Nie ma również wyłożonej karty, więc trzeba o nią prosić. I pierwsze, co usłyszysz, to, że w karcie i tak nie ma wszystkiego. Obstawiam, że obsługiwała mnie właścicielka kawiarenki (podobnie jak za pierwszym razem). Jest tak miła, że aż irytująca. Znacie to uczucie, gdy macie wrażenie, że serdeczność i uprzejmość drugiej strony jest wymuszona? Tak właśnie odbieram tą Panią. Znając już cenę kawy, herbaty (sama wyczytałam z karty), składam zamówienie. Herbata czarna z cytryną. "Z miodem?" - pyta Pani. Przez chwilę patrzę na nią, mając nadzieję, że z własnej woli, poinformuje mnie o cenie dodatkowego artykułu. Nic z tych rzeczy, a ja brnę dalej i decyduję się na miód w cenie mi nieznanej. "A herbatka czerwona z torebki, czy liściasta?" - zapytuje Pani. A jaka jest różnica? - zapytuję ja, mając świadomość, że oprócz walorów smakowych, znaczna różnica jest w cenie. Dowiaduję się tylko, że liściasta jest lepsza. Cena nieznana. Myślę - ok. Brnijmy w to dalej i proszę o jeden kawałek jakiegoś ciasta. "Ooo, ciasta to my mamy rewelacyjne. Np. taki puszysty serniczek" - zachwala Pani. Świadomie, nie pytam o cenę, a Pani zapewne, też świadomie, nie oświeca mnie w tej kwestii. Zakupuję "serniczek" za cenę X i otrzymuję rachunek - za dwie herbaty i kawałek serniczka - 34 zł. PARAGONU NIE DOSTAJĘ!!! Celowo też o niego nie proszę. Nie będę się irytować, bo zrobiłam to świadomie, ale wiem, na 100%, że już nigdy, nigdy więcej. Pani wylewnie pyta gdzie siedzę, bo oczywiście zamówienie poda do stolika. I to jest jedyna dobra wiadomość, bo naprawdę nie mogę już słuchać tego milusińskiego, nieszczerego szczebiotania. Kulturalnie poinformowano mnie jeszcze, że potrwa to ok. 7 minut, bo herbatka liściasta musi się zaparzyć. W biegu odpowiadam, w porządku, bo już nie mogę, naprawdę nie mogę słuchać tych zdrobnień. Zamówienie nam doniesiono. Na plus: herbaty podane w małych czajniczkach. Dwa rodzaje cukru do wyboru: biały i brązowy. Herbata czerwona, faktycznie liściasta, a nie, jak się obawiałam z torebki robiąca za liściastą. Minusy: Sernik to naprawdę mały, mały kawałeczek. Ale może to i dobrze, wszak kobiety dbać o linię powinny. Smak? Ohyda! Podgrzany w mikrofalówce (nie wiem po co). Smak proszku do pieczenia i zero smaku sera. Ponieważ zupełnie nie nadawał się do jedzenia, pozostało mi tylko szukanie w nim czegoś, co udowodniłoby mi, że oto jest sernik. Jedynym dowodem, że to mógłby być sernik, były rodzynki. Smak, zapach, nawet puszystość - chemia, chemia, chemia! Jeszcze przez chwilę, zastanawiałam się, czy nie podejść do "miłej Pani właścicielki" i nie powiedzieć, jej, że ten sernik to jakaś totalna pomyłka. Powstrzymał mnie mąż, mówiąc, że chciałam potwierdzić swoje wcześniejsze przypuszczenia, więc skoro mam pewność, po co się dodatkowo stresować? No i miał rację. Mam pewność, że kawiarenka nastawiona jest na jednorazowego klienta, który raz zamówiwszy w Coffe & More, po słonej zapłacie i chemicznym serniku, nigdy tam nie wróci. No chyba, że chce się napić dobrej, liściastej czerwonej herbaty w cenie mi nieznanej.

Anna_2962

08.11.2010

Placówka

Bielany Wrocławskie, ul. Francuska 6

Nie zgadzam się (0)

Coffe&More

Jesteś właścicielem tego miejsca?

Poinformuj nas i przejmij zarządzenie wizytówką tej firmy.

Firma nie jest uczestnikiem
Polskiego Programu
Jakości Obsługi
Zobacz więcej

Czy te firmy wypadają lepiej niż Coffe&More?

Zgadzasz się z ostatnią opinią na temat firmy?

Mała kafeteria w...
Mała kafeteria w centrum Auchan w Bielanach Wrocławskich. Nie powala wystrojem, wielkością, czy nachalną reklamą. Pierwszy raz, zupełnie nieświadomie, dokonałam tam zakupu parę miesięcy temu i zamiast rozkoszować się smakiem kawy i ciasta byłam na siebie wściekła. Tylko krezus mógł sobie pozwolić na wydanie takiej sumy, ok. 40 zł, za dwie białe kawy i dwa kawałeczki ciasta. Już wtedy postanowiłam omijać to miejsce z daleka, a jednak... W ostatnią sobotę córka wyciągnęła nas na plac zabaw w centrum Auchan. Z pełną premedytacją i ciekawością skierowałam swoje kroki do Coffe & More. Dlaczego? Chciałam się upewnić, że moje pierwsze wrażenie było ze wszech miar słuszne i co będę ukrywać - jeśli miały się potwierdzić moje wszelkie zarzuty, to tutaj jest idealne miejsce do opisania tego. Pierwsze, co rzuca się w oczy - jakikolwiek brak cennika czegokolwiek. Nie ma również wyłożonej karty, więc trzeba o nią prosić. I pierwsze, co usłyszysz, to, że w karcie i tak nie ma wszystkiego. Obstawiam, że obsługiwała mnie właścicielka kawiarenki (podobnie jak za pierwszym razem). Jest tak miła, że aż irytująca. Znacie to uczucie, gdy macie wrażenie, że serdeczność i uprzejmość drugiej strony jest wymuszona? Tak właśnie odbieram tą Panią. Znając już cenę kawy, herbaty (sama wyczytałam z karty), składam zamówienie. Herbata czarna z cytryną. "Z miodem?" - pyta Pani. Przez chwilę patrzę na nią, mając nadzieję, że z własnej woli, poinformuje mnie o cenie dodatkowego artykułu. Nic z tych rzeczy, a ja brnę dalej i decyduję się na miód w cenie mi nieznanej. "A herbatka czerwona z torebki, czy liściasta?" - zapytuje Pani. A jaka jest różnica? - zapytuję ja, mając świadomość, że oprócz walorów smakowych, znaczna różnica jest w cenie. Dowiaduję się tylko, że liściasta jest lepsza. Cena nieznana. Myślę - ok. Brnijmy w to dalej i proszę o jeden kawałek jakiegoś ciasta. "Ooo, ciasta to my mamy rewelacyjne. Np. taki puszysty serniczek" - zachwala Pani. Świadomie, nie pytam o cenę, a Pani zapewne, też świadomie, nie oświeca mnie w tej kwestii. Zakupuję "serniczek" za cenę X i otrzymuję rachunek - za dwie herbaty i kawałek serniczka - 34 zł. PARAGONU NIE DOSTAJĘ!!! Celowo też o niego nie proszę. Nie będę się irytować, bo zrobiłam to świadomie, ale wiem, na 100%, że już nigdy, nigdy więcej. Pani wylewnie pyta gdzie siedzę, bo oczywiście zamówienie poda do stolika. I to jest jedyna dobra wiadomość, bo naprawdę nie mogę już słuchać tego milusińskiego, nieszczerego szczebiotania. Kulturalnie poinformowano mnie jeszcze, że potrwa to ok. 7 minut, bo herbatka liściasta musi się zaparzyć. W biegu odpowiadam, w porządku, bo już nie mogę, naprawdę nie mogę słuchać tych zdrobnień. Zamówienie nam doniesiono. Na plus: herbaty podane w małych czajniczkach. Dwa rodzaje cukru do wyboru: biały i brązowy. Herbata czerwona, faktycznie liściasta, a nie, jak się obawiałam z torebki robiąca za liściastą. Minusy: Sernik to naprawdę mały, mały kawałeczek. Ale może to i dobrze, wszak kobiety dbać o linię powinny. Smak? Ohyda! Podgrzany w mikrofalówce (nie wiem po co). Smak proszku do pieczenia i zero smaku sera. Ponieważ zupełnie nie nadawał się do jedzenia, pozostało mi tylko szukanie w nim czegoś, co udowodniłoby mi, że oto jest sernik. Jedynym dowodem, że to mógłby być sernik, były rodzynki. Smak, zapach, nawet puszystość - chemia, chemia, chemia! Jeszcze przez chwilę, zastanawiałam się, czy nie podejść do "miłej Pani właścicielki" i nie powiedzieć, jej, że ten sernik to jakaś totalna pomyłka. Powstrzymał mnie mąż, mówiąc, że chciałam potwierdzić swoje wcześniejsze przypuszczenia, więc skoro mam pewność, po co się dodatkowo stresować? No i miał rację. Mam pewność, że kawiarenka nastawiona jest na jednorazowego klienta, który raz zamówiwszy w Coffe & More, po słonej zapłacie i chemicznym serniku, nigdy tam nie wróci. No chyba, że chce się napić dobrej, liściastej czerwonej herbaty w cenie mi nieznanej.